Nic nowego. Żywe tarcze w IDF

Pod koniec czerwca Al-Dżazira pokazała nagranie, na którym widać, jak izraelscy żołnierze wykorzystują Palestyńczyków jako żywe tarcze w sposób opisany teraz przez „Haaretz”, a 1 lipca Euro-Med Monitor opublikował swój raport dokumentujący taką praktykę od października 2023 „na dużą skalę” w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu.


Mantra – żywe tarcze Hamasu

Hamas używa cywilów jako żywych tarcz – powtarzają jak mantrę władze Izraela od początku trwającej już ponad 10 miesięcy wojny przeciwko Palestyńczykom ze Strefy Gazy. To zdanie ma służyć jako ostateczne wyjaśnienie i usprawiedliwienie wszystkiego: zatrważającej liczby cywilnych ofiar tej wojny (wczoraj, 14 sierpnia, liczba potwierdzonych ofiar śmiertelnych przekroczyła 40 tys., ponad 10 tys. uznaje się za zaginione, a ponad 92 tys. osób jest rannych; wśród zabitych jest prawie 17 tys. dzieci, a organizacja Euro-Med Human Rights Monitor podaje, że 2,1 tys. spośród nich to niemowlęta); ataków na szpitale, szkoły, a nawet miasteczka namiotowe uchodźców; ogromnych zniszczeń infrastruktury cywilnej (60% budynków mieszkalnych jest zniszczonych lub uszkodzonych, a w przypadku obiektów komercyjnych ten odsetek wzrasta do 80%; jeszcze więcej zniszczonych jest budynków placówek edukacyjnych, bo aż 85%).

W szkołach i w szpitalach

Za każdym razem, kiedy Izrael dokonuje brutalnego bombardowania szkoły lub szpitala, słyszymy od przedstawicieli armii Izraela, że było to miejsce operowania Hamasu. IDF nie przedstawiają jednak przekonujących dowodów na te zarzuty. Nie inaczej było w przypadku ostatniej masakry w szkole Al-Tabin, służącej za schronisko dla wysiedlonych, tym bardziej bulwersującej, że zaatakowano salę modlitewną w momencie odprawiania porannej modlitwy, a więc w chwili, gdy prawdopodobieństwo szczególnie dużej liczby ofiar było największe. Według agencji weryfikacyjnej Al-Dżaziry pora ataku nie była przypadkowa, a obliczona na jak największą liczbę ofiar. Zginęło co najmniej 100 osób. Dochodzenie przeprowadzone przez Euro-Med Monitor nie znalazło żadnych dowodów na aktywność militarną w tej placówce.

Przypomnijmy sobie jeszcze sprawę słynnego „centrum dowodzenia Hamasu” pod szpitalem Al-Szifa… którego nie było, choć podczas kampanii dezinformacyjnej przygotowującej atak na szpital, w telewizji izraelskiej pokazywano komputerowo wygenerowane wizualizacje przedstwiające ze szczegółami jego lokalizację i strukturę. Rzekome dowody, które pokazano po szturmie na szpital i zajęciu go przez armię izraelską 15 listopada, były śmiechu warte. Mimo to IDF oblegały i okupowały szpitale w Gazie, w tym Al-Szifa, jeszcze wielokrotnie.

W pobliżu

Kiedy twierdzenie, że Hamas bądź inne palestyńskie grupy zbrojne operują wewnątrz danego budynku jest z jakichś przyczyn niepraktyczne, zawsze można powiedzieć, że operują w pobliżu. Można, bo na tym maleńkim skrawku ziemi, jednym z najgęściej zaludnionych na świecie, jakim jest Strefa Gazy, wszystko jest „w pobliżu”. W logice izraelskiej propagandy ten fakt jednocześnie jest ignorowany, jak i wykorzystywany (to tylko pozorna sprzeczność). W tym ujęciu Hamas używa cywilów jako żywych tarcz już przez sam fakt swojego istnienia w Gazie, a cała populacja 2,4 mln ludzi staje się uprawnionym celem ataku. (Oczywiście nie jest tak w rzeczywistości i instytucje międzynarodowe wielokrotnie wskazywały, że Izrael nie wywiązuje się ze swojego prawnego obowiązku minimalizowania ofiar wśród ludności cywilnej podczas prowadzenia działań wojennych, m.in. stosując na obszarach zamieszkanych bomby o szerokim polu rażenia).

Żywe tarcze IDF

Wykorzystywanie cywilów jako żywych tarcz – w sposób całkiem dosłowny – podczas wojny w Gazie jest jednak faktem, i to dobrze potwierdzonym. Ponieważ dziennikarskie śledztwo w tej sprawie przeprowadził izraelski dziennik „Haaretz”, wzmianki o tym pojawiły się nawet w polskich mediach. Ale nie chodzi o Hamas ani inne palestyńskie frakcje zbrojne. To praktyka stosowana przez Siły „Obronne” Izraela. W artykule z 13 sierpnia „Haaretz” opisuje na podstawie rozmów z żołnierzami IDF, jak palestyńscy cywile, w tym dzieci (nastolatkowie) i osoby w podeszłym wieku, są wykorzystywani do przeszukiwania budynków i tuneli. Palestyńczycy pojmani w celu użycia ich jako żywych tarcz (podkreślam, że nie chodzi o osoby o cokolwiek podejrzane, choć nawet wówczas byłaby to praktyka niedozwolona) są przebierani w mundury izraelskie, po czym wysyła się ich do tuneli lub podejrzanych budynków ze związanymi z tyłu rękami i z przyczepionymi kamerami. Ich zadaniem jest wykrycie potencjalnych zasadzek lub pułapek z ładunkami wybuchowymi. Są tak wykorzystywani przez dzień, dwa, tydzień, po czym wypuszczani. W artykule jeden z żołnierzy opowiada o użytym w ten sposób szesnastolatku.

Rozpowszechniona praktyka

Dlaczego Izraelczycy to robią? Powody są oczywiste, życie Palestyńczyka jest dla nich mniej warte niż Izraelczyka, jest nawet mniej warte niż psa wojskowego. Tak, ryzyko śmierci lub zranienia psów szkolonych do przeszukiwania budynków i tuneli jest przywołane w artykule. Psów jest mało, Palestyńczyków natomiast są wkoło miliony, a jeśli będzie ich trochę mniej… cóż. Rachunek jest oczywisty. „Haaretz” zebrał doniesienia o przypadkach wykorzystywania żywych tarcz z całego obszaru Strefy Gazy, a treść tych opowieści powtarza się w sposób tak systematyczny, że wykorzystywanie Palestyńczyków do przeszukiwania budynków i tuneli można uznać wręcz za procedurę IDF. To nie są jednostkowe przypadki, szeregowi żołnierze dostają takie polecenia od swoich przełożonych, wiedzą o nich wysocy rangą oficerowie. Według dziennika szef sztabu „jest świadomy” wykorzystywania cywilów w Gazie jako żywych tarcz. A więc jest to co najmniej praktyka tolerowana. Armia oczywiście zaprzecza. „Instrukcje i rozkazy IDF zabraniają wykorzystywania gazańskich cywilów pojmanych w terenie do misji wojskowych, które stwarzają celowe ryzyko dla ich życia”. Zwracam uwagę, że po „misji wojskowych” nie została postawiona kropka, choć powinna.

Nic nowego

Artykuł „Haaretz”, choć bulwersujący, to jednak nic nowego. Pod koniec czerwca Al-Dżazira pokazała nagranie, na którym widać, jak izraelscy żołnierze wykorzystują Palestyńczyków w sposób opisany teraz przez „Haaretz”, a 1 lipca Euro-Med Monitor opublikował swój raport dokumentujący używanie Palestyńczyków jako żywych tarcz od października 2023 „na dużą skalę” w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu. Opisuje on m.in. przypadek z 27 czerwca, kiedy przez ponad trzy godziny rodzina z dzielnicy Gazy Szudżajja była jako żywe tarcze przetrzymywana w pobliżu czołgów w strefie walk. Na koniec 65-letnia matka została przejechana przez czołg na oczach syna. Kilka dni wcześniej szeroko komentowane było nagranie, na którym widać, jak żołnierze izraelscy przywiązali do maski wojskowego pojazdu rannego Palestyńczyka. Rzekomo w ten sposób transportowali go w celu udzielenia pomocy medycznej. Na nagraniu jednak widać, jak wojskowy samochód z żywą tarczą na masce mija stojące karetki Czerwonego Półksiężyca. Do tego zdarzenia doszło podczas wojskowego najazdu na Dżenin na Zachodnim Brzegu.

Właściwie większość tego typu najazdów, które armia Izraelska przeprowadza obecnie w różnych miastach na Zachodnim Brzegu prawie codziennie, łączy się z jakimś incydentem użycia żywych tarcz, mniej lub bardziej szokującym. Np. podczas najazdu na Tulkarm 5 i 6 maja żołnierze IDF użyli jako żywych tarcz trzech palestyńskich chłopców. Zmusili dzieci, żeby szły przed nimi, kiedy przeszukiwali domy. Żołnierze opierali karabiny na ramionach chłopców, oddając w tym czasie strzały.

Żywe tarcze w przeszłości

Nie należy łączyć praktyki stosowania żywych tarcz z prowadzoną obecnie przez Izrael ludobójczą wojną. W marcu 2023 żołnierze izraelscy użyli jako żywych tarcz czterech palestyńskich chłopców, w tym dwóch dwulatków, oraz członków ich rodziny. Dwulatkowie Ahmad i Mohammad zostali zmuszeni do stania przed pojazdami wojskowymi, podczas gdy żołnierze wystrzeliwali gaz łzawiący, granaty hukowe i ostrą amunicję w kierunku Palestyńczyków. Proceder wykorzystywania żywych tarcz, w tym dzieci, przez IDF jest jednak znacznie starszy. W spokojniejszych czasach mógł polegać na tym, że żołnierze zatrzymywali przechodniów i kazali im stać w pobliżu samochodów wojskowych jako zabezpieczenie, gdy w jakimś celu musieli wjechać do palestyńskiej okolicy. Podczas drugiej intifady słynna stała się praktyka zmuszania Palestyńczyków do pukania do domów ich sąsiadów, gdy żołnierze izraelscy mieli w nich dokonać aresztowań. Ta praktyka, „procedura sąsiad”, została oprotestowana przez organizacje broniące praw człowieka i w 2005 r. została zakazana przez izraelski Sąd Najwyższy, co nie znaczy bynajmniej, że przestano ją stosować. Warto przy tym zauważyć, że Sąd Najwyższy musiał pod wpływem nacisków, niejako w trybie interwencyjnym, zakazać praktyki, która jest nielegalna na mocy prawa międzynarodowego i stanowi zbrodnię wojenną.

Kogo obchodzą ofiary?

„Haaretz” wspomina o „procedurze sąsiad”, ale ogólnie artykuł nie oddaje pełnej skali i historii zjawiska wykorzystywania żywych tarcz przez armię izraelską. Pomija milczeniem, że po decyzji z 2005 r. było ono tak samo powszechne jak i przed. To w zasadzie więcej niż przemilczenie, artykuł sugeruje wręcz, że żywe tarcze to problem ostatnich miesięcy. „Szef sztabu w tamtym czasie [2005 r.], gen. Dan Halutz, zarządził, by armia ściśle przestrzegała postanowienia sądu. Jednak w ostatnich miesiącach IDF wolały nie komentować oficjalnie tej kwestii, chociaż według doniesień była omawiana przez najwyższych rangą dowódców” – czytamy w artykule. Jest jednak inaczej, tego typu nadużycia nigdy się nie zatrzymały. Dochodziło do nich podczas wojen w Gazie w 2008/9 i w 2014. Izraelscy żołnierze wykorzystywali zresztą żywe tarcze w Gazie już dokonując tam aresztowań podczas pierwszej okupacji enklawy, w latach 1956-57. Prawdopodobnie ten proceder jest w Izraelu tak stary, jak długo istnieje jego armia. To, co dzieje się teraz, nie jest wyjątkowe.

Autorzy artykułu „Haaretz”, Yaniv Kubovich i Michael Hauser Tov, skupiają się na żołnierzach, którzy sprzeciwiają się wykorzystywaniu żywych tarcz, przynajmniej w głębi ducha, bo otwarcie sprzeciwić się przełożonym jest znacznie trudniej. (Chociaż rozkaz, który narusza prawo jest nieważny i żołnierz ma wręcz obowiązek mu się sprzeciwić; ta zasada obowiązuje też w armii izraelskiej). Jak zwykle los ofiar schodzi na drugi plan.

Kropla drąży skałę! Twoje zaangażowanie ma znaczenie. Pomóż w promocji tego portalu. Udostępnij proszę:
Natalia Pitala
Natalia Pitala

doktor ekologii, edukuje w kwestii palestyńskiej w mediach społecznościowych. Prowadzi blog "Smutna pomarańcza" i konto na Instagramie @smutna.pomarancza poświęcone literaturze i kinematografii palestyńskiej. Aktualnie pracuje nad książką o ekologicznych aspektach kolonizacji i okupacji Palestyny.

Artykuły: 33
Skip to content