Berlin pod ostrzałem krytyki za bezwarunkowe poparcie Izraela
Niemcy stają przed poważnym testem polityki zagranicznej. Ich niezmienne poparcie dla izraelskiej wojny w Gazie wywołuje gwałtowną krytykę na arenie międzynarodowej i podważa reputację Berlina jako obrońcy praw człowieka i prawa międzynarodowego.
Na Niemcy padają oskarżenia o współudział w ludobójstwie w sprawie toczącej się przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości (MTS). Berlin coraz bardziej izoluje się nawet wśród europejskich sojuszników, a eksperci ostrzegają, że jego wiarygodność jako „moralnej potęgi” jest systematycznie podkopywana przez bezwarunkowe wsparcie Izraela.
Według analityka polityki zagranicznej Marcusa Schneidera szkody są już poważne, gdyż postawa Berlina „podważa własne zasady polityki zagranicznej”.
„Jako Niemcy mówiliśmy, że wojny agresywne powinny być zakazane, zbrodnie wojenne ścigane, a czystki etniczne zakazane” – powiedział Schneider cytowany przez agencję Anadolu. – „Tymczasem dziś wielu widzi, że stanowisko Niemiec wobec Gazy stoi w sprzeczności z tymi zasadami”.
Ekspert podkreślił, że niemieckie podwójne standardy stały się szczególnie widoczne w porównaniu ze stanowiskiem Berlina wobec wojny na Ukrainie.
„Powiedziałbym, że porządek międzynarodowy oparty na zasadach umarł w Gazie” – stwierdził, dodając, że koncepcja niemieckiej staatsraison – bezwarunkowe wsparcie Izraela – nie da się już pogodzić z deklarowanym przywiązaniem do prawa międzynarodowego.
„Politycy w Berlinie mogą twierdzić, że to idzie w parze, ale reszta świata widzi coś innego. Nikt już nie wierzy Niemcom, gdy mówią o porządku międzynarodowym opartym na zasadach. Nikt nie wierzy, gdy mówią o prawach człowieka”.