Maysa Daw – zdeterminowana twórczość

„Praktyki muzyczne są zarówno wytworem ludzkich działań, jak
i wpisują się w strukturalnie pojęty kontekst tych działań”[1]

W obliczu wojny sztuka może pełnić rolę otuchy, zagrzewać do walki, tworzyć poczucie jedności czy dać przestrzeń do odreagowania. Mówiąc o sytuacji Palestyńczyków, wbrew temu, o czym informują media na całym świecie, nie mamy do czynienia z wojną, a raczej z konsekwentną próbą wymazania nie tylko Palestyny z mapy, ale i – co pokazało ostatnie pół roku – Palestyńczyków jako narodu. Zniszczyć i wytępić. W takim przypadku palestyńska muzyka – na niej przede wszystkim skupię się w mojej rubryce – ma za zadanie utrwalić dziedzictwo kulturowe, zatrzymać na poziomie abstrakcyjnym (bo w świadomości, emocjach i skojarzeniach) ducha Palestyńczyków. Ducha narodowego przecież wymazać się nie da, co pokazała historia zaborów w Polsce, czy później nazistowskiej i sowieckiej okupacji. Język, religia, literatura czy sztuka dają siłę do przetrwania, a wręcz to przetrwanie się w nich realizuje.

Na portalu Viva Palestyna, obok wiadomości, artykułów informacyjnych i historycznych, pojawiać się będzie publicystyka z zakresu palestyńskiej kultury, w tym moje teksty o muzyce. Uważam, że w sytuacji zagrożenia zniszczeniem państwa, należy jeszcze intensywniej dbać o rodzimą kulturę, język, literaturę, muzykę i sztukę. Izrael nie tylko konsekwentnie, przez dziesięciolecia przywłaszcza palestyńską ziemię – kawałek po kawałku, ale także dokonuje przywłaszczenia kulturowego. Chce tym samym pozbawić Palestyńczyków wszystkiego, co do nich należy i co stworzyli. Dlatego tak ważne jest, by szerzyć wiedzę o palestyńskiej twórczości muzycznej. Przedstawić jej bogactwo i osobliwość brzmieniową, nierzadko eklektyczną. Taki  jest główny cel tej rubryki.

Nie będą to czysto muzyczne rozważania, nie tylko dlatego, że sama dyscyplina muzykologii zakłada w swojej istocie wykorzystywanie w badaniach nauk pomocniczych, jak socjologia, historia, etnografia czy antropologia, ale także z tego powodu, że ciężko jest jakąkolwiek działalność Palestyńczyków odseparować od kontekstu politycznego czy społecznego. Ta myśl towarzyszy mi od początku, gdy zaczęłam przyglądać się bliżej palestyńskiej muzyce. Czy Palestyńczycy mają wybór co do kreowania roli i rodzaju swojej muzyki? Czy mogą tworzyć muzykę dla samej muzyki? Bez jej funkcji społecznej? Przykładem na zobrazowanie konfliktu artystycznej tożsamości jest doświadczenie Maysy Daw, palestyńskiej wokalistki, która w swojej twórczości nawiązuje do trudu życia pod okupacją.

Artystyczny dom

Daw zaczęła śpiewać gdy miała dwa lata, a w wieku 12 lat, podczas podróży do Londynu, na widok uniwersytetu artystycznego zamarzyła, by tam studiować. Od tamtej pory wiedziała, że chce zająć się muzyką, to był ten moment w życiu, w którym zdecydowała o swojej przyszłości. Ale bycie na scenie nigdy nie było dla niej czymś nowym. Urodziła się w artystycznej rodzinie w Hajfie, jej ojcem jest aktor i reżyser Salim Daw (występował w wielu spektaklach teatralnych, filmach i serialach, najnowsze produkcje to między innymi The Crown, w którym wcielił się w postać Mohameda Al-Fayeda, i film Gaza mon amour, grając u boku palestyńskiej aktorki Hiam Abbass). Salim Daw często zabierał córkę do pracy, dzięki czemu od najmłodszych lat oswajał ją ze sceną i występami.

Środowisko muzyczne a przynależność

Dorastając w Hajfie, mogła obcować ze środowiskiem niezależnej arabskiej sceny muzycznej. Występy w takich miejscach jak Kabareet czy współpraca z galilejską grupą Ministry of Dub-Key (która łączy dźwięki hip-hopu i dancehallu z tradycyjnym palestyńskim dabke) ukształtowały ją jako artystkę przekraczającą ramy gatunkowe, tworzącą w stylistycznej wolności. A co z wolnością obywatelską i tożsamością kulturową? Przeprowadziła się do Jafy, by studiować w Tel Awiwie. To właśnie w tym okresie powstał, wydany w czerwcu 2017 r., debiutancki album Between City Walls. Jak sama wspomina ten czas: „Wszystko było takie nowe. Napisałam wtedy wiele materiału; piosenki miłosne, o rozstaniach, piosenki polityczne” i dodaje, tłumacząc skąd poczucie obcości: „W Tel Awiwie prężnie działa duża scena muzyczna, ale bardziej dla izraelskiej muzyki, było mi naprawdę trudno się z utożsamić z tym środowiskiem, z tym wszystkim, co się tam dzieje lub poczuć, że do niego należę”[2].


Powrót do korzeni

Może to właśnie doświadczenie alienacji popchnęło Daw do rozwinięcia swojej twórczości z manifestem palestyńskiej tożsamości. To o tyle wyjątkowe, że przecież muzyka, zwłaszcza popularna czy jazzowa, może stać się językiem uniwersalnym, ponadnarodowym, dzięki niej może powstać przestrzeń bez granic i murów. Potrzeba śpiewania o miłości istnieje w każdej kulturze, dlatego młoda Maysa Daw mogła poprzestać na tworzeniu piosenek o ujednoliconym brzmieniu, zwłaszcza, że słuchała dużo amerykańskiej muzyki, co jest powszechne wśród młodego pokolenia Palestyńczyków, chłonących muzykę Zachodu. Jednak w pewnym momencie poczuła, że zaczyna tracić łączność z korzeniami, dlatego powróciła do muzyki arabskiej, co finalnie ukształtowało jej muzykę, która dziś jest połączeniem tych dwóch światów, zachodniej muzyki i arabskich tekstów. W jej technice wokalnej także słychać to spotkanie kultur, formy piosenkowej o brzmieniu indie rocka z bliskowschodnimi, ornamentalnymi wokalizami. Na najnowszej płycie Between City Walls użyła sampli klasycznych arabskich piosenek w połączeniu z dźwiękami hiszpańskiej gitary, radiowymi szumami i nagraniami głosów z Zachodniego Brzegu Jordanu. W tekstach Daw komentuje życie pod okupacją, w jednej z piosenek (Come with me) opowiada historię miłości dwojga kochanków, których dzieli mur separacyjny; w utworze Radio użyła wspomnianych wyżej głosów uchodźców mieszkających na Zachodnim Brzegu. We fragmentach ich rozmów można usłyszeć, jak rozmawiają o murze, jego wpływie na ich życie i pragnieniu jego zburzenia. Natomiast o pracy nad piosenką Crazy przyznaje: „Byłam tak sfrustrowana. […] Opowiada ona o religii, o śmierci, o polityce – o wielu sprawach”. Co istotne, tylko jeden tekst napisany jest w języku angielskim. Decyzja o tworzeniu i śpiewaniu po arabsku okazała się przełomowa dla wokalistki i songwriterki. „Chciałam zacząć pisać po arabsku, aby zobaczyć, co to przyniesie. A stworzyło to całkowicie nową mnie, której nie znałam. Wszystko było inne: melodie, rodzaj używanych słów, sposób budowania zdań – coś po prostu kliknęło. Pisząc muzykę po arabsku, czuję się bardziej jak w domu”.

Zaangażowanie polityczne w innych projektach

Solowa działalność to nie jedyna przestrzeń, w której nawiązuje do korzeni i komentuje społeczno-polityczną rzeczywistość. W 2014 r. dołączyła do hiphopowej grupy DAM, z którą nagrała album Ben Haana Wa Maana w 2019 r. Była to pierwsza wspólna długogrająca płyta z triem, choć wcześniej udało im się nagrać dwa single, w tym feministyczny utwór Who You Are.  Współpraca ta musi być dla Maysy Daw niezwykle istotna, DAM to grupa, która rapuje od lat 90. o izraelskiej okupacji i życiu pełnym zmagań z nią. Brzmienie opiera się na inspiracjach oldschoolwym afroamerykańskim rapem z bliskowschodnią melodyką i perkusją. Bardzo zatem prawdopodobne jest, że w przestrzeni twórczej stworzonej przez DAM, Maysa może czuć się we właściwym miejscu, swobodnie wyśpiewywać sprzeciw. A na poziomie wykonawczym, próba rapowania i rozwijania tego sposobu wypowiedzi artystycznej wydaje się idealnym rodzajem ekspresji. Ewolucję wokalną można zauważyć na singlu Asli Barri (z arab. Jestem dzika) z 2021 r., nagranego z czterema palestyńskimi piosenkarkami – Yusor Hamed, Liną Makoul, Nancy Hawą i Noel Kharman. Piosenka powstała w ramach kampanii Kobiety przeciwko przemocy z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet, jest ona wyzwalająca, mówi o dzikości, wolności i miejscu, w którym – my, kobiety – poznajemy prawdę o naszej łagodności, a jednocześnie podatności na siłę. Utwór jest feministycznym głosem niezgody na przemoc i hołdem dla kobiecości. Wspomniana Yusor Hamed zaprosiła także Maysę Daw do udziału w nagraniach tytułowego numeru z jej EP-ki Tuffah, która ze względu na podejmowany temat i oryginalne aranżacje inspirowane bliskowschodnią melodią i rytmem, jest jedną z najciekawszych pozycji wydawniczych ostatnich lat wśród młodego pokolenia palestyńskich twórców, wykorzystujących muzykę tradycyjną we współczesnych gatunkach. Działalność zaangażowana nie kończy się tylko na muzyce. W 2021 r. Maysa Daw wystąpiła w krótkometrażowym filmie dokumentalnym. Dokument autorstwa Ziada Haggaga Deliverance: A Women’s Revolt przedstawia życie saudyjskich, palestyńskich, egipskich, libańskich, jordańskich i marokańskich kobiet, a także rzeczywistość arabskich kobiet w diasporze, przybliżając problemy, z jakimi borykają się na co dzień.

Czy Maysa Daw miała wybór?

I teraz, na podstawie tych informacji można wysnuć tezę, że Maysa Daw jest po prostu zaangażowaną artystką, która włącza w swoją twórczość polityczny, wyzwoleńczy przekaz. Sama poznałam postać i muzykę Daw jako „świadomej i zaangażowanej artystki”, ale, wracając do początku tego artykułu: czy Maysa miała wybór? Można trafić na jej wypowiedzi, w których przyznaje, że mówi o polityce, ale „tylko dlatego, że jest to duża część mojego życia, czy tego chcę, czy nie. I uwierz mi, nie chcę” albo: „Zaczęłam kochać muzykę, zanim jeszcze zrozumiałam, czym jest polityka. Chciałam tylko tworzyć muzykę, ale z czasem zrozumiałam więcej na temat odpowiedzialności, którą mogłam zaakceptować”. Nazywa tę odpowiedzialność przywilejem, bo posiada głos, dzięki któremu może dotrzeć do wielu ludzi. Zwraca także uwagę na to, że w jej twórczości płynie siła oporu, bo „wszystko, co robimy tutaj jako Arabowie, jest związane z polityką”.

Oprócz muzyki zaangażowanej, można wyróżnić chociażby muzykę absolutną. Według jej zwolenników, muzyka powinna być muzyką samą w sobie, bez kontekstów, a co najważniejsze bez konkretnej przypisanej roli. Obserwuję jazzowych muzyków w Europie, którzy mają ten komfort komponowania muzyki bez idei pozamuzycznych, bez funkcji społecznej, bez obowiązku wypowiedzi politycznej. W takim zderzeniu zastanawiam się nad obszarem wolności wyboru – nie w znaczeniu usankcjonowanego prawa wyboru, ale swobody w kreowaniu tożsamości artystycznej. Kim jest palestyński muzyk? To pytanie od razu nasuwa kolejne, co powinien palestyński muzyk? Aby na nie odpowiedzieć, należy zrozumieć, w jakiej sytuacji postawiony jest palestyński twórca. Poczucie niesprawiedliwości towarzyszy im od wielu pokoleń. To nie jest wojna, która rozpoczęła się w październiku. Mówimy o wielopokoleniowym dźwiganiu ciężaru apartheidu, ponad 70-letniego doświadczenia wykluczenia, wygnania, segregacji, podwójnych standardów, a do tego dochodzi świadomość braku reakcji całego świata i znikomego wsparcia świata arabskiego.

W jednym z wywiadów sprzed 10 lat, Maysa Daw podzieliła się refleksją, w której tłumaczy, że jak się jest palestyńskim muzykiem, to nie zawsze się wie, czy odbiorcy faktycznie doceniają twoją muzykę, czy bardziej doceniają fakt, że jesteś Palestyńczykiem, który tworzy muzykę. Wtedy jasno stwierdziła, że nie chciałaby tej drugiej opcji: „Jestem Palestynką i jestem z tego dumna, ale robię muzykę, bo po prostu chcę to robić, i chcę być doceniana za muzykę, którą tworzę, mimo że oczywiście włączam politykę do mojej twórczości…” – z jednej strony nie da się lub ciężko jest być Palestyńczykiem i nie być „politycznym” w znaczeniu zaangażowanym w sytuację, w jakiej zmuszeni są żyć Palestyńczycy od pokoleń, z drugiej strony przebija się w tej wypowiedzi demonstracja własnej podmiotowości jako twórczyni muzyki i podmiotowości muzyki samej w sobie. A zatem równocześnie istnieje naturalna potrzeba muzycznego wyartykułowania niezgody, komentowania obserwacji rzeczywistości, buntu przeciwko niesprawiedliwości (w ramach twórczości muzycznej); oraz ochrona muzyki jako tworu artystycznego, funkcjonującego niezależnie od kontekstu i funkcji społecznej.

Ta refleksja nad tożsamością muzyczną twórców z Palestyny oraz pewnego konfliktu wewnętrznego jest nie do rozstrzygnięcia, ponieważ mamy do czynienia z nierozerwalną relacją dwóch odmiennych potrzeb – wypowiadania się, komentowania, dzielenia swoim doświadczeniem, a jednocześnie docenienia muzyki samej w sobie, robienia muzyki po prostu. To uświadomiło mi, że palestyńscy artyści zmagają się z kolejnym aspektem ucisku, ukrytym w procesie samorealizacji. Ich cel sztuki jest zdeterminowany.

Postscriptum

W tej całej burzy pytań, znalazło się jeszcze kilka, ale już z perspektywy odbiorcy muzyki. Czy podoba mi się muzyka Maysy Daw? Czy potrafię słuchać jej muzyki w oderwaniu od kontekstu palestyńskiego, odłączyć w procesie percepcji emocjonalne poczucie solidarności? Czy na moją ocenę wpływa fakt, że artystka jest odważna i dumna? Że jest Palestynką, która nie boi się wyśpiewywać o okupacji? A może doceniam jej twórczość niezależnie od kontekstu społecznego, tak jak by tego sobie życzyła Maysa Daw sprzed 10 lat?


[1] Barbara Jabłońska, Socjologia muzyki a krytyczna analiza dyskursu, w: „Miscellanea Anthropologica et Sociologica”, nr 20 (2), Gdańsk 2019, s. 42.

[2] Wszystkie fragmenty wypowiedzi (oprócz oznaczonego wyjątku) pochodzą z artykułu portalu „About Her”.

Kropla drąży skałę! Twoje zaangażowanie ma znaczenie. Pomóż w promocji tego portalu. Udostępnij proszę:
Aya Al Azab
Aya Al Azab

Aya Al Azab – dziennikarka muzyczna o polsko-jordańskich korzeniach. Z wykształcenia muzykolożka i edytorka. Interesuje się muzyką arabską i afroamerykańską. Jej dewiza to makluba tylko z bakłażanem, a molokhia z cytryną!

Artykuły: 5
Skip to content