Zarys historii ludobójczej retoryki w Izraelu
„Nie ma w Strefie Gazy niewinnych ludzi” – to słowa izraelskiego ministra obrony z 2018 r.
Tekst ukazał się pierwotnie 23 października 2024 r. na łamach Palestine Nexus pod oryginalnym tytułem A Brief History of Gencidal Rhetoric in Israel Before Oct. 7th. Dziękujemy Autorowi za zgodę na publikację przekładu.
Stulecie ludobójczych haseł i poglądów przywódców ruchu syjonistycznego
Przez niemal sto lat przywódcy syjonistów i Izraela wygłaszali ludobójcze tezy o Arabach i Palestyńczykach. Zaczęło się od oskarżania Palestyńczyków o to, że to oni mają ludobójcze intencje, przyrównując ich do zwierząt, nazistów i Amalekitów. „Nie ma niewinnych Palestyńczyków w Gazie” – by użyć frazy, której używano na długo przed 7 października.
Od lat 30. XX w. przywódcy syjonistyczni byli przekonani, że palestyńscy Arabowie mają ludobójcze intencje. Przywódca bojówki Hagana w latach 1922-1931, Josef Hecht, wyznał w swoim dzienniku: „jesteśmy zawsze prześladowani i mordowani zarówno przez większość cywilizowanych ludów, jak i przez dzikich i okrutnych, takich jak Arabowie […], ich zamiary wobec nas to nie tylko nas upokorzyć, ale zniszczyć nas fizycznie”. Syjoniści wcześnie się zorientowali, że nie ma lepszego usprawiedliwienia dla przemocy wobec Palestyńczyków, niż robienie tego w imię zapobiegania własnemu unicestwieniu.
W sierpniu 1947 r. przywódca syjonistów w Palestynie, Dawid Ben Gurion, powtarzał jak echo tę argumentację: „Celem arabskich ataków na syjonizm nie jest grabież, terror czy powstrzymanie wzrostu syjonizmu, ale całkowita destrukcja Jiszuwu” [żydowskiego osadnictwa w Palestynie – przyp. red.]. Nie są oni „przeciwnikami politycznymi” tylko „uczniami i nauczycielami Hitlera, którzy uważają, że jest tylko jeden sposób na rozwiązanie kwestii żydowskiej […], całkowita anihilacja”. Zaraz zobaczymy, że Hitler zajmuje pierwsze miejsce na liście ludzi, do których porównywani są Palestyńczycy.
Wojna 1948 r. wybuchła kilka miesięcy później, a syjonistyczna machina propagandowa jeszcze bardziej się rozkręciła. Izraelska armia dystrybuowała broszury, porównujące arabskiego wroga do Amalekitów, biblijnego plemienia, których eksterminację przykazano Izraelitom. Przywódcy syjonistów rozpowszechniali tezę, że Arabowie chcą „wyrzucić Żydów do morza”.
A jednak izraelski historyk Shay Hazkani poświęcił piętnaście lat na poszukiwania takich postulatów w arabskich źródłach i nie znalazł niczego ani jednej wzmianki wzywającej, żeby zepchnąć Żydów z Palestyny do morza.
Oznajmił jednoznacznie: „Sądząc po dokumentach, które zebrałem na potrzeby mojej najnowszej książki, tezy o arabskim planie »wyrzucenia Żydów do morza« mają swoje korzenie w oficjalnej syjonistycznej propagandzie. Ta propaganda zaczęła się w czasie wojny, prawdopodobnie po to, by zachęcać walczących Żydów, by na terenach, które miały się stać częścią Izraela, zostawiać tak niewielu Palestyńczyków, jak to tylko możliwe”.
„Pokaż mi motywacje, a ja ci pokażę rezultaty” – w dyskusjach o ludobójczej retoryce pośród przywódców syjonistycznych powinniśmy częściej myśleć tym tropem. Jak by nie patrzeć, w ludobójstwie Palestyńczyków tkwiło spełnienie wielkiego syjonistycznego marzenia: o ziemi bez ludzi dla ludu bez ziemi.
Podejście „oni chcą nas wszystkich pozabijać” wpisane jest głęboko w izraelskie społeczeństwo. W 1970 r., na łamach „lewicowego” pisma „Dawar” ukazał się artykuł, w którym stwierdzono: „ruch antysemicki, ze wszystkimi jego antysyjonistycznymi i antyizraelskimi rewelacjami, to dowód, że oni wszyscy pragną doprowadzić do końca »ostateczne rozwiązanie«, które rozpoczął Hitler, z nowym rozdaniem ról: narody arabskie będą kontynuować dzieło fizycznego ludobójstwa”.
Nie kto inny jak „pokojowy” Ichak Rabin wybił się w polityce na kampanii, skupionej wokół komunikatów o ludobójstwie. W 1992 r. obiecał „trzymać Gazę na bezpieczny dystans od Tel Awiwu” i wymknęło mu się nawet: „chciałbym dożyć zatopienia Gazy w morzu”.
Po upadku „procesu z Oslo” i wybuchu Drugiej Intifady, w której zginęło ponad 1000 Izraelczyków i 3000 Palestyńczyków, ludobójcza retoryka roznosiła się niczym pożar. Im silniejszy był opór Palestyńczyków, tym bardziej ludobójcza stawała się retoryka. Tendencja ta, która po 7 października okazała się już oczywista, widoczna była już na długo przedtem.
Religijna prawica wiodła prym w 2001 r., kiedy naczelny rabin Izraela, Owadia Josef, odnosząc się do Arabów, mówił: „zakazane jest być dla nich litościwym. Musicie słać im bomby i ich unicestwić. Oni są źli i przeklęci”. W 2010 powiedział o prezydencie Autonomii Palestyńskiej Mahmudzie Abbasie i jego ludziach: „ci wszyscy źli ludzie powinni przepaść z tego świata. Bóg powinien zesłać na nich plagę, na nich i na wszystkich tych Palestyńczyków”.
Rabini mieli też do dyspozycji tajną broń – Biblię. W 2010 r. główny rabin miasta Safed Szmul Elijahu opublikował edykt religijny, podpisany wraz z nim przez pięćdziesięciu finansowanych z kieszeni podatnika religijnych autorów izraelskich, cytujący ludobójcze wersy z Biblii, celem nawoływania, żeby nie dać się Arabom: „Gdy Pan, Bóg twój [Jahwe], wprowadzi cię do ziemi, do której idziesz, aby ją posiąść, usunie liczne narody przed tobą […].Pan, Bóg twój, odda je tobie, a ty je wytępisz, obłożysz je klątwą, nie zawrzesz z nimi przymierza i nie okażesz im litości”. Cytat z Biblii czynił możliwym do obrony coś, co było przecież bezwstydnym wezwaniem do ludobójstwa Palestyńczyków podpisanym przez 50 rabinów na rządowych pensjach.
W 2010 r. rabini Ichak Szapira i Josef Elicur opublikowali prawny przewodnik usprawiedliwiający masowe mordowanie. Książka utrzymuje, że w przykazaniu zakazującym zabijania „chodzi tylko o Żydów zabijających Żydów, a nie o Żydów zabijających gojów, nawet gdyby ci goje należeli do najbardziej sprawiedliwych pośród ludów”. Podobnie jak z innymi wzywającymi do ludobójstwa rabinami, Szapirę i Elicura nie spotkały żadne konsekwencje.
Religijnym usprawiedliwieniom ludobójstwa, pochodzącym od izraelskich przywódców duchowych, dorównywały te wygłaszane przez przywódców politycznych i wojskowych w izraelskim mainstreamie.
W czasie wojny z Gazą w listopadzie 2012 r., Gilad Szaron, działacz „centro-lewicowej” partii Kadima, wezwał izraelską armię, by „zrównała Gazę z ziemią”. „Pragnienie, by zapobiegać wyrządzaniu krzywd niewinnym cywilom w Gazie” – pisał na łamach „The Jerusalem Post” – „doprowadzi koniec końców do wyrządzenia krzywd ludziom naprawdę niewinnym: mieszkańcom południowego Izraela. Mieszkańcy Gazy nie są niewinni. Wybrali Hamas […]. Zrobili to z własnej woli i muszą żyć z konsekwencjami”.
Potem, w czerwcu 2014 r. Netanjahu nazwał „zwierzętami” trzech aktywistów Hamasu, którzy samowolnie porwali i zabili trzech izraelskich nastolatków. Izraelscy przywódcy wykorzystali ten epizod, żeby zatrzymać i uwięzić setki funkcjonariuszy Hamasu na Zachodnim Brzegu, ogłaszając de facto wojnę z tą organizacją. W ciągu kilku tygodni, w lipcu 2014 r., Izrael rozpętał otwartą wojnę z Gazą, zabijając 2251 Palestyńczyków, w miażdżącej większości cywilów, w trwającej 51 dni rzezi.
W czasie tamtej agresji na Gazę izraelska posłanka Ajelet Szaked, ważna figura w rządzącej koalicji, opublikowała na Facebooku post opisujący całe palestyńskie społeczeństwo jako prawomocne cele ataków:
„Żołnierze wroga ukrywają się pośród ludności i tylko dzięki jej wsparciu są w stanie walczyć. Za każdym terrorystą stoją tuziny mężczyzn i kobiet, bez których nie mógłby się on angażować w terroryzm. Aktorami w tej wojnie są ci, którzy nawołują w meczetach, którzy piszą mordercze programy nauczania dla szkół, którzy użyczają dachu nad głową, udostępniają samochody, którzy darzą ich szacunkiem i udzielają moralnego wsparcia. Oni wszyscy są wrogimi bojownikami i poleje się ich krew”. Powiedziała jeszcze, że palestyńskie matki rodzą żmije, wzywając do rzezi setek tysięcy palestyńskich kobiet w wieku, w którym mogą mieć dzieci.
Przez cały ten czas izraelscy przywódcy niestrudzenie porównywali Palestyńczyków do nazistów. W 2015 r. premier Izraela Binjamin Netanjahu wychylił się z nowatorską teorią historyczną przekonującą, że to Palestyńczyk, Amin al-Husejni, podsunął Hitlerowi pomysł eksterminacji europejskich Żydów. Żaden historyk tak nie uważa, ale fakty nigdy nie miały specjalnego znaczenia, gdy szło o odmalowywanie Palestyńczyków na ludobójców.
Tymczasem to raczej Netanjahu ma długą historię używania nazistowskiej terminologii, gdy mówi o Palestyńczykach. „Judea i Samaria nie będą Judenrein”, według relacji swojego zaufanego człowieka, miał powiedzieć w rozmowie z Frankiem-Walterem Steinmeierem. Judenrein to termin używany przez nazistów na pozbycie się Żydów z Niemiec.
W roku 2018 najwyższe eszelony politycznego establiszmentu Izraela były już jawnie ludobójcze. Jak w 2012 i 2014 r., ludobójcza retoryka była używana w kontekście oporu Palestyńczyków wobec narzucanego im jarzma. W 2018 r., w odpowiedzi na przypominający tradycję Gandhiego ruch protestu bez użycia siły, znany jako Wielki Marsz Powrotu, Minister Obrony Izraela Awigdor Liberman powiedział: „Musicie to zrozumieć, nie ma w Strefie Gazy niewinnych ludzi. Każdy jest jakoś powiązany z Hamasem”.
„Nie ma w Strefie Gazy niewinnych ludzi” – to słowa izraelskiego ministra obrony z 2018 r.
Od 7 października ludobójcza retoryka wyszła z marginesów i stała się wszechobecna w izraelskim mainstreamie. Dziś potrzebujemy całych baz danych, żeby najzwyczajniej nadążać za kolejnymi setkami ludobójczych wypowiedzi padających ze strony izraelskich mediów oraz establiszmentu politycznego i militarnego. Że też nigdy nie było znaków, które pozwalałyby to przewidzieć.
Tłum. Jarosław Pietrzak
Zachary J. Foster jest historykiem Palestyny na Uniwersytecie Princeton. Współtworzy serwis Palestine Nexus oraz jego newsletter „Palestine, in Your Inbox”; prowadzi internetowe kursy o historii syjonizmu i izraelskiej okupacji Palestyny; edukuje też na portalu X.
Zachary J. Foster
Zachary J. Foster jest historykiem Palestyny na Uniwersytecie Princeton. Współtworzy serwis Palestine Nexus oraz jego newsletter „Palestine, in Your Inbox”; prowadzi internetowe kursy o historii syjonizmu i izraelskiej okupacji Palestyny; edukuje też na portalu X.