Izrael zawsze kłamie

Skąd wiedzieć, kto mówi prawdę, komu wierzyć, a komu nie – w warunkach brutalnej wojny informacyjnej?
Artykuły publikowane w dziale OPINIE wyrażają poglądy ich autorów i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji.
Już ponad rok.
Rok zagłady Gazy, najbardziej monstrualnego i bezwstydnego ludobójstwa, jakie widzieliśmy od upadku III Rzeszy, bo usprawiedliwienia nie możemy szukać nawet w tym, że „nie wiedzieliśmy”. Kto jeszcze nie wie, co się dzieje, to nie wie, bo dokonał wyboru, by nie wiedzieć. Zgodnie z przewidywaniami wielu obserwatorów, w tym moimi (tutaj czy tutaj), zagładzie Palestyńczyków nie widać końca. Wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej: intensywność ataków na niektóre części Strefy Gazy bije coraz to nowe rekordy, a cała ta rzeź rozkręca się w wielofrontową wojnę Izraela z kolejnymi państwami i terytoriami regionu. Obecnie najbardziej cierpią Gaza i Liban, ale to też na pewno nie koniec.
Już ponad rok.
Oficjalny rachunek ofiar, ten podawany przez Ministerstwo Zdrowia w Gazie, to ok. 42 tysiące zabitych. Ale to oczywiście wierzchołek góry lodowej. Ministerstwo liczy wyłącznie tych, których ciała znaleziono i zostały zidentyfikowane, uwzględnia w tej rachubie śmierci poniesione w wyniku bezpośredniej militarnej przemocy, a nie długofalowych skutków wojny i blokady – głodu, braku dostępu do leczenia, zatrutej wody. Od dawna nie nadąża już ono z liczeniem ciał, bo jego własny personel, który mógłby to liczenie prowadzić, również jest dziesiątkowany, a infrastruktura, jak biura i komputery – równana z ziemią. Z ziemią, pod którą spoczywają tysiące ciał wciąż niewydobytych. A do tego wszystkiego Izrael używa rodzajów broni (lekceważąc sobie, że są zakazane przez prawo międzynarodowe); które w mgnieniu oka mielą ludzi na nieidentyfikowalne strzępy; niewykluczone – są już takie relacje – że nawet takich, które sprawiają, że ciała dosłownie wyparowują bez śladu. Po to właśnie, żeby nie dało się identyfikować i liczyć ofiar. Szacunki „Lancetu”, naukowców i organizacji zrzeszających pracowników medycznych operują już liczbami rzędu stu, dwustu, albo niemal czterystu tysięcy ofiar śmiertelnych.
Wy, do których dotarło nie od razu
Tekst ten adresuję w szczególności do tych z Was, których trwoga nie zdjęła od razu. Albo zdjęła, ale niewłaściwie: daliście się nabrać. Na drżenie przed tym strasznym Hamasem i na myśl o „największym antysemickim pogromie od czasu zakończenia II wojny światowej”. Dopóki nie dotarły do Was liczby, statystyki, proporcje, dysproporcje, nagrania, raporty. Dopóki nie dotarły do Was fakty o tym, co naprawdę się tamtego dnia wydarzyło, a co na pewno miejsca nie miało.
Dopóki do Was nie dotarło któregoś dnia, że jakbyście mieli tylko taki wybór, to wolelibyście jednak zostać zaatakowani przez Hamas raczej niż przez Izrael. Porwani zresztą też, bo widzieliście, w jakim stanie wychodzą ludzie uwolnieni przez Izrael. 10 października 2024 r. Niezależna Międzynarodowa Komisja Śledcza Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Palestyńskiego Terytorium Okupowanego, w tym Wschodniej Jerozolimy opublikowała raport ze śledztwa w sprawie zbrodni popełnionych w okupowanej Palestynie od 7 października 2023 r. Raport stara się być obiektywny i prezentuje wykroczenia obydwu stron. Szokujące są dysproporcje. Listy zbrodni Izraela zajmują bez porównania więcej stron i wyrażają się każdorazowo w wielokrotnie większych liczbach (przykład: bojownicy Hamasu zabili jednego pracownika medycznego w zaatakowanym kibucu, Izrael w Gazie – pięciuset).
A więc kieruję ten tekst do Was, którzy zrozumieliście dopiero poniewczasie, jak się daliście nabrać wojennej propagandzie pozbawionego skrupułów państwa terrorystycznego (żeby nie było nieporozumień: Izraela). Żałujecie albo jest Wam wstyd. Jak się nigdy już nie dać nabrać w ten sam sposób? Skąd mogliście wiedzieć? W końcu to prawda pierwsza na wojnie umiera.
Rule of thumb
Trudno wymagać, żeby każdy człowiek orientował się w każdym politycznym, ideologicznym, zbrojnym konflikcie, rozgrywającym się gdzieś na świecie. To nie zawsze prosta sprawa, ot tak, rozróżniać prawdo- i nieprawdopodobne doniesienia dopływające zewsząd w warunkach brutalnej wojny informacyjnej. I w warunkach uwikłania w tę wojnę większości mediów, z którymi mamy na co dzień do czynienia (polskich, europejskich, zachodnich).
Anglicy mają taki zwrot: rule of thumb – „reguła/zasada kciuka”. Choć etymologicznie bardziej „miara kciuka” – zaraz do tego dojdziemy. Anglosasi często tego wyrażenia używają, choć wielu nie zna jego genezy albo błędnie podejrzewa coś o biciu żony. Najstarsze jego zapisane ślady pochodzą z XVII w., ale pewnie istniało dłużej w języku mówionym. Wzięło się ze stosowania grubości kciuka jako przybliżonej jednostki miary wobec np. tkanin czy innych rzeczy mierzonych na długość, ale stosunkowo krótkich (orientacyjny, choć niedoskonały odpowiednik cala). Wielu nie zna pochodzenia frazy, ale większość rozumie jej sens: chodzi o podejmowanie decyzji, sądów, działań nie na podstawie kompletnej i usystematyzowanej, naukowej wiedzy na dany temat, ale w oparciu o zgromadzone, praktyczne, życiowe doświadczenie. Nie od linijki, nie matematycznie, a „od palca”.
Mam więc dla Was taką rule of thumb, pomoże na przyszłość: Izrael zawsze kłamie. Serio, zawsze. Tyle można przyjąć za pewnik: jak coś się nie klei, to Izrael kłamie.
Co mówi Izrael
Izrael mówi, że jego obecna ofensywa na Liban jest „odpowiedzią” na punktowe „ataki” Hezbollahu, które rozpoczęły się 8 października zeszłego roku, dzień po „brutalnym ataku Hamasu”. Jaka to „odpowiedź na ataki Hezbollahu” – jeżeli moment przejścia z fazy zaczepek z Hezbollahem do fazy otwartej wojny z całym Libanem stanowił gigantyczny atak terrorystyczny przeprowadzony przez Izrael w dniach 17 i 18 września (eksplozje tysięcy urządzeń elektronicznych w całym kraju) planowany od wielu już lat? Węgierska firma-krzak, która sprzedała Hezbollahowi „zainfekowane” pagery, została w tym celu zarejestrowana już w maju 2022 r. Jak więc cokolwiek, co się dzisiaj dzieje, mogłoby być odpowiedzią na to, co Hezbollah robił dopiero od października 2023 r.? Nie w tej czasoprzestrzeni. Izrael kłamie.
Żeby to jeszcze było wszystko! Kiedy Izrael spuścił na Bejrut 85 ton bomb, żeby zabić Hasana Nasrallaha, przywódcę Hezbollahu (a wraz z nim setki przypadkowych ludzi, bo mówimy o dwumilionowym mieście), było to – podał wkrótce minister spraw zagranicznych Libanu – nazajutrz po tym, jak Nasrallah przystał na zawieszenie broni! Izrael nie spuścił tych 85 ton bomb na Bejrut dlatego, że inaczej Hezbollah nie zaprzestałby walki. Raczej dlatego, że inaczej by jej mógł – nie daj Boże – zaprzestać! A Izrael chce jeszcze więcej wojny. Więcej, więcej, więcej wojny. Kiedy mówi inaczej – kłamie
Izrael kłamie, zawsze
Izrael powiedział, że to Hamas wymordował tych wszystkich ludzi 7 października 2023 r. Na początku, dla efektu grozy, w izraelskie ofiary wliczył nawet ponad dwieście ciał bojowników Hamasu, których powystrzelała izraelska armia. Dlatego liczba izraelskich ofiar się potem kurczyła – z początkowego poziomu prawie 1500.
Ponad 1100 Izraelczyków zginęło – ale kilkuset z nich było żołnierzami, którzy są prawomocnym celem ataku w rozumieniu prawa międzynarodowego. Każdy Palestyńczyk ma prawo ich zabijać, bo są armią mocarstwa, które utrzymuje ich pod całkowicie nielegalną okupacją od ponad pół wieku. Aż tyle osób zginęło, ale dlatego, że izraelskie wojsko zaczęło strzelać na oślep, a nawet świadomie także do swoich, wybijając wszystkich, jak leci, byle tylko Hamas wziął jak najmniej zakładników. Tak działa zastosowana tamtego dnia przez izraelską armię „dyrektywa Hannibala”. Izrael wystrzelał 7 października setki własnych obywateli.
Izrael mówi, że bojownicy Hamasu masowo gwałcili pojmane Izraelki. Organizacja Narodów Zjednoczonych (w cytowanym wyżej raporcie) znalazła wiarygodne zeznanie zaledwie jednej ofiary gwałtu przez bojownika Hamasu. Co innego gwałty, w tym zbiorowe, systematycznie, regularnie i za przyzwoleniem dowództwa dokonywane przez izraelskich żołnierzy na więzionych Palestyńczykach obojga płci. Przyzwolenie pochodzi nie tylko od dowódców, ale też od ogółu izraelskiego społeczeństwa, które obejrzawszy nagrania tych zbrodni wyciekłe do internetu, debatuje w telewizji i demonstruje na ulicach w obronie prawa swoich żołnierzy do gwałcenia więzionych Palestyńczyków.
Izrael zawsze kłamał
Izrael mówi, że jego naród powrócił do siebie, do swojego historycznego domu, na ziemię, z której pochodzi, z której został wypędzony, która jest mu tak bardzo droga i święta, bo od Boga pochodząca. A jednocześnie równa z ziemią kolejne miasta o nieocenionym znaczeniu dla dziedzictwa całej ludzkości. Miasta, których historia sięga nie tylko starożytności, ale czasem nawet epok żelaza czy brązu (jak Gaza). Niszczy, bombarduje i zatruwa tymi bombardowaniami całe ekosystemy, doliny, rzeki, gaje i wzgórza.
Czy ktoś, kto jest naprawdę u siebie, przywiązany do miejsca, w którym żyje i które kocha, zachowuje się w taki sposób? Kto wyrządza coś podobnego ziemi, w której świętość naprawdę wierzy, do której naprawdę jest przywiązany jak ktoś stamtąd? Arabowie wszędzie w Lewancie pielęgnują zabytki odziedziczone po kulturach, które były tam przed nimi. Tak jak Izrael, zachowują się złodzieje, konkwistadorzy i kolonizatorzy, którzy pragną tylko odebrać komuś zasoby – ziemię, surowce, Lebensraum, życie, pamięć.
Izrael kłamie.
Za każdym razem, kiedy wraz z jednym „wysokim funkcjonariuszem Hamasu” zabije stu przypadkowych ludzi, z dziećmi włącznie, Izrael mówi, że Hamas posługuje się cywilami jako żywymi tarczami. Żadna instancja prawa międzynarodowego nigdy tego zarzutu wobec Hamasu nie potwierdziła. Hamas jest partią rządzącą w niewielkiej enklawie okupowanej Palestyny. Należy ona do najgęściej zaludnionych obszarów miejskich na świecie. Hamas nie ma wyboru, to nie od niego zależy, że Strefa Gazy jest tak ciasna i szczelnie domknięta z zewnątrz przez Izrael. To zależy od Izraela. Jedynym sposobem, w jaki Palestyńczycy mogą starać się to zmienić, jest zbrojna walka z okupantem trzymającym ich w tym stanie uwięzienia. Wszyscy Palestyńczycy w Gazie, jako uwięzieni tam przez mocarstwo okupacyjne, mają prawo (i obowiązek) walczyć o swoją wolność i samostanowienie. To, że żyją na gęsto zaludnionym obszarze, nie może im odebrać tego prawa, ani nie czyni ich prawomocnej walki „używaniem żywych tarcz”.
Izrael kłamie. To Izrael robi to, o co oskarża Palestyńczyków: używa cywilów – palestyńskich cywilów – jako żywych tarcz, co akurat zostało stwierdzone nie tylko przez rozmaite międzynarodowe organizacje, ale nawet przez Izraela własny Sąd Najwyższy.
1995… 1967… 1949… 1948…
Izrael wkręcił Palestyńczyków i resztę świata w „porozumienia z Oslo”. Miały one – tak nam i Palestyńczykom wówczas powiedziano – prowadzić etapami do palestyńskiej państwowości. W rzeczywistości to, co w Oslo wynegocjowano, dokładnie tak jak palestyński mistrz Edward Said przewidział nazajutrz (w tekście pod takim właśnie tytułem: The Morning After, „Poranek po”), Izrael od początku zamierzał wykorzystać – i wykorzystał – żeby uśpić czujność Palestyńczyków i nas wszystkich, i spokojnie rozwijać stopniową grabież palestyńskiej ziemi i zamykanie Palestyńczyków w coraz ciaśniejszych bantustanach, odbierając im kolejne wymiary kontroli nad ich własnym życiem.
Izrael kłamał, bo Izrael zawsze kłamie.
W 1967 r., żeby zaatakować swoich arabskich sąsiadów i zabrać im jeszcze więcej ziemi, niż mu się udało w r. 1948, Izrael kłamał, że sąsiedzi skrzyknęli się, by go napaść, a on się tylko „broni wyprzedzająco”. Dobrze by było (dla Izraela), żeby świat się nie dowiedział, że cała ta historia to konfabulacja. Izrael ostrzelał więc okręt amerykańskiej armii, USS Liberty, który z Morza Śródziemnego podsłuchiwał fale radiowe wszystkich sił zbrojnych w jego zasięgu, w tym siły zbrojne Izraela. Żeby Amerykanie nie usłyszeli kluczowych rozmów i rozkazów, gdy Izrael atakuje swoich sąsiadów.
W 1949 r. Izrael został przyjęty do Organizacji Narodów Zjednoczonych – pod warunkiem, że zrealizuje postanowienia rezolucji o prawie Palestyńczyków wygnanych ze swojej ziemi w toku Nakby do powrotu do swoich domów. Izrael nigdy nie spełnił tej obietnicy. Przystępując do ONZ, zobowiązał się do przestrzegania jej zasad, w tym rezolucji jej Rady Bezpieczeństwa i Zgromadzenia Ogólnego, jako określających obowiązujące w tym gronie reguły. Żadne inne państwo w historii nie złamało ani nie zlekceważyło tylu rezolucji, co Izrael.
W 1948 r. syjonistyczne organizacje terrorystyczne, które przemocą czyściły teren pod Państwo Izrael, wypędzały Palestyńczyków z ich miast, miasteczek i wiosek, mówiąc, żeby się ewakuowali na czas walk, po których zakończeniu będą mogli powrócić do swoich domów. Nikomu nigdy nie dano powrócić. Ogromna część mieszkańców Strefy Gazy to zresztą uciekinierzy Nakby i ich potomkowie.
Teraz już wiecie. Rule of thumb. Izrael zawsze kłamie.