Czy Hamas zabija gejów? (część pierwsza)

Kto nie widział tych memów, nie czytał tych głupich komentarzy? „Geje dla Palestyny to jak kurczaki dla KFC”. Kto nie słyszał opowieści, że Hamas zabija za homoseksualizm przez zrzucenie z dachu? Czy to prawda, że Hamas zabija gejów?


Kiedy palestyńskie flagi pojawiły się na zeszłorocznej Paradzie Równości w Warszawie, jeden z polskich aktywistów gejowskich, tych z parciem na szkło, potępiał to na Facebooku, rozciągając nawet odpowiedzialność na wszystkich Palestyńczyków: „Palestyna to organizacja, która zabija gejów”. Rok później trzyma się tego twierdzenia, równie głupio sformułowanego, co nieprawdziwego.

Hasbara, pinkwashing i homonacjonalizm

Pogłoski, że Hamas zabija gejów pochodzą ze standardowego rozdzielnika hasbary, izraelskiej propagandy. Jej przygotowane z góry motywy rozpowszechniane są w mediach tradycyjnych i portalach społecznościowych – przez zawodowych propagandystów na etacie; przez żołnierzy w specjalnych jednostkach Cahalu wojujących z opiniami w internecie; przez izraelskich studentów otrzymujących w zamian stypendia; przez cynicznych zachodnich działaczy skorumpowanych grantami z izraelskich ambasad lub syjonistycznych fundacji; przez sieciowych influencerów, którym nie śmierdzi żaden pieniądz; wreszcie przez wolontariuszy robiących to z przekonania i dla sprawy, oraz przez pożytecznych idiotów powtarzających byle co. Trudno powiedzieć, do której z tych kategorii należą biorący w tym udział polscy aktywiści.

W opozycji do krwiożerczych Palestyńczyków ma stać Izrael – „jedyne przyjazne gejom państwo w regionie”. Już to na pewno słyszeliście: Pride i gejowskie kluby w Tel Awiwie, Dana International, Eurowizja. W niejednej europejskiej stolicy ambasady Izraela sponsorują parady z okazji Pride Month lub wystawiają na nie swoje „platformy”. Wiadomo, że w tym roku ambasada Izraela poszukiwała influencerów i aktywistów z dostrzegalną obecnością online, którym chciała zasponsorować wyjazd na Pride do Tel Awiwu, w zamian za wrzucanie na kontach społecznościowych zdjęć i nagrań stamtąd – jeden ze zdumionych adresatów takiej korespondencji mi ją pokazał. Nie wyszło, tegoroczną Tel Aviv Pride odwołano, gdy Iran odpowiedział salwami rakiet na agresję Izraela.

Używanie mniejszości seksualnych, żeby upiększać obraz kraju i odwracać uwagę od wszystkiego, co ma na sumieniu, to pinkwashing. Pinkwashing w połączeniu z dehumanizowaniem społeczeństw, których wizerunkom uda się skutecznie przypisać homofobiczne uprzedzenia, to z kolei szersza ideologia: homonacjonalizm (jego pierwszą teoretyczką jest amerykańska badaczka Jasbir Puar, a Izrael niewątpliwie jednym z pionierów).

„Hamas zabija gejów” – „Palestyńczycy zabijają za homoseksualizm” – „Arabowie nienawidzą gejów”. W zależności od potrzeb, cel oskarżenia się zawęża, poszerza lub przesuwa mu nieco „fokus”, ale ciągłe powtarzanie go pod tymi zmiennymi adresami skutkuje wzajemnym wzmacnianiem się wszystkich tych komunikatów. Co w tym wszystkim jest prawdą?

Kolonializm i homofobia

Jak w całym świecie arabskim, homofobiczne uprzedzenia w Palestynie to w pierwszej kolejności dziedzictwo europejskiego kolonializmu.

Do XIX w. na homoseksualne relacje – na pewno te między mężczyznami – przez stulecia przymykano oko. Pod warunkiem, że nie były do końca wypowiadane i nie było naocznych świadków samego stosunku seksualnego. W arabskich społeczeństwach fizyczne demonstracje emocjonalnej bliskości (przyjaźni lub więzi rodzinnych) między mężczyznami – uściski na powitanie, pożegnanie czy pocieszenie, objęcia, chwytanie się za rękę – nie są niczym dziwnym i nie domniemywa się ich erotycznego podtekstu. Relacje homoseksualne mogły więc być jednocześnie widoczne i niewidzialne, nieuznawane oficjalnie, ale bez większych konsekwencji dla praktykujących, uchodząc przed światem za przyjaźń. Wśród książek na ten temat polecam Khaleda El-Rouayheba Before Homosexuality in the Arab-Islamic World, 1500-1800.

Nowoczesną homofobię przyniosła europejska dominacja kolonialna, robiąc z homoseksualizmu szczególny przedmiot zainteresowania prawa. Poprzez dominację kulturalną Europy wdrożyła też Arabów, w pierwszej kolejności wykształcone elity, które potem pchały to dalej, do wstydu za te praktyki we własnych społeczeństwach („rozwiązłość” jako przejaw „niższego poziomu rozwoju”). Doszło do tego, że arabscy literaci, tłumacząc poezję swojego języka na języki europejskie, podmieniali tu i ówdzie rodzaj gramatyczny, wstydliwie ukrywając homoerotyczną treść niejednego wiersza.

Brytyjczycy, którzy przejęli Palestynę jako „terytorium mandatowe” po rozerwaniu przez europejskie mocarstwa Imperium Osmańskiego, mieli fiksację na punkcie „tej narodowej instytucji” arabskiej kultury. Przez kilkanaście pierwszych lat brytyjskiego panowania nad Palestyną, sfrustrowani urzędnicy kolonialni deliberowali, jak to zrobić, żeby skutecznie wytępić tę arabską „instytucję”. W końcu wprowadzili w 1936 r. nowy kodeks karny – w pakiecie represji skierowanych przeciwko pierwszemu palestyńskiemu powstaniu antykolonialnemu. Przy tej okazji polecam fascynujący esej Husseina Omara Homo Zion: How pinkwashing erases colonial history („Homo Syjon: Jak pinkwashing wymazuje kolonialną historię”).

Kiedy syjoniści ogłosili powstanie Państwa Izrael w 1948 r., opuszczający Palestynę Brytyjczycy zostawili w spadku m. in. zapisy swojego kodeksu karnego, które karały za „sodomię”.

Zachodni Brzeg

W wyniku wojny arabsko-izraelskiej Zachodni Brzeg znalazł się pod kontrolą Jordanii. W 1951 r. Jordania znowelizowała kodeks karny, zaprowadzony na całym terytorium pod jurysdykcją Ammanu, a więc także na Zachodnim Brzegu. Nie znalazły się już w nim kolonialne zapisy o karaniu za czynności homoseksualne. Oznacza to, że na Zachodnim Brzegu Jordanu homoseksualizm był systematycznie karany przez kilkanaście lat, i to wyłącznie za sprawą Brytyjczyków.

Kiedy w 1967 r. rozpoczęła się izraelska okupacja Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy, obowiązujące tam kodeksy karne, jako prawo cywilne terytoriów pod okupacją, pozostały tam zasadniczo w mocy. Zasadniczo, bo z wyjątkiem modyfikacji wprowadzanych przez Izrael (z pogwałceniem prawa międzynarodowego) drogą wojskowych dekretów. Było ich bardzo wiele, ale koncentrowały się na tym wszystkim, co pomagało okradać Palestyńczyków z ziemi i karać ich opór, a nie na ich życiu seksualnym.

Izrael i obydwie Intifady

Natomiast w samym Izraelu zdekryminalizowano homoseksualizm dopiero w 1988 r. Blisko cztery dekady później niż na Zachodnim Brzegu. W sam raz, żeby zacząć używać homofobicznych uprzedzeń przeciwko Palestyńczykom – jak również tchnąć nowe życie w homofobię wśród Palestyńczyków.

Haneen Maikey, współzałożycielka palestyńskiej organizacji LGBTQ+ o nazwie al-Qaws, a także jedna z inicjatorek PQBDS (Palestinian Queers for Boycott, Divestment and Sanctions, czyli queerowego segmentu kampanii BDS), pisała w 2012 r., w swoim eseju w zbiorowej książce The Case for Sanctions Against Israel:

„Podczas Pierwszej Intifady (1987-1993) – w szczytowym momencie podziemnej aktywności politycznej Palestyńczyków – Izrael zaczął używać szantażu jako narzędzia przesłuchań i rekrutacji kolaborantów. Wszystkie zachowania postrzegane przez palestyńskie społeczeństwo jako niewłaściwe, w tym kontakty homoseksualne i seks przedmałżeński, podobnie jak używanie narkotyków czy picie alkoholu, były wykorzystywane przez Izrael do gróźb: współpracuj z władzami okupacyjnymi albo licz się z konsekwencjami”. (s. 123).

W ten sposób Izrael wytworzył wśród Palestyńczyków odruchowe kojarzenie osób queer z zagrożeniem kolaboracji z okupantem. Tym bardziej, że izraelskie organizacje LGBTQ+ próbowały wabić palestyńskie lesbijki i gejów w swoje szeregi, gdzie następnie panowała atmosfera zupełnego odpolitycznienia problematyki okupacji. Tak jakby jedyną opresją, jakiej doświadczały palestyńskie osoby queer, była heteronormatywność i patriarchalność palestyńskiej kultury, a przemoc Państwa Izrael, okupacja i reżim apartheidu jakoś ich nie dotyczyły. Na domiar złego, w 2006 r. WorldPride w Jerozolimie zbiegła się w czasie z inwazją Izraela na Liban (wtedy zresztą wszystkie palestyńskie organizacje LGBTQ, które tego jeszcze do końca nie zrobiły, odcięły się od swoich odpowiedników izraelskich).

Później, w okresie Drugiej Intifady (2000-2004), podobnych szantaży zaczęły do wymuszania współpracy używać także niektóre organizacje palestyńskie. Był to okres wyjątkowo rozpalonej i bezwzględnej rywalizacji o rząd dusz pośród Palestyńczyków. Jej kulminacją było powstanie trwającego do dziś rozłamu na Zachodni Brzeg pod rządami Fatahu i Strefę Gazy pod rządami Hamasu.

Gaza i Hamas

Tym samym wróciliśmy do Gazy – i Hamasu. Egzekwowany w Gazie pod rządami Hamasu kodeks karny wciąż zawiera pozostałe po Brytyjczykach zapisy o karaniu homoseksualizmu z kolonialnego kodeksu z 1936 r. Wbrew temu, co nam wciska hasbara, nigdy nie była to jednak kara śmierci a maksymalnie dziesięć lat więzienia.

Nie jest też prawdą, że Hamas realizował w Gazie jakąś własną wizję prawa – równoległą do i bardziej okrutną, niż ta zapisana w obowiązujących oficjalnie kodeksach. Hamas miał w Gazie pełnię władzy, gdyby chciał w niej egzekwować jakieś inne prawo cywilne, to dlaczego by go po prostu nie zmienił?

Jednak nawet teoretycznej kary więzienia, jakiejkolwiek, od lat nikomu nie wymierzano. Ostatnia sprawa z tego paragrafu trafiła w Gazie do sądu w 2017 r. i była bardziej sprawą z kategorii „obrazy publicznej moralności” niż „za homoseksualizm”. Oskarżony był pisarz Abbad Jahja (Yahya) za demoralizujący charakter jego powieści Zbrodnia w Ramallah (nietłumaczonej na polski).


Kontynuacja w drugiej części artykułu.

Udostępnij:
Jarosław Pietrzak
Jarosław Pietrzak

Autor książek Smutki tropików: Współczesne kino latynoamerykańskie jako kino polityczne (2016) i Nirvaan (2022). Z wykształcenia kulturoznawca, z doświadczenia eseista kulturalny, publicysta polityczny, autor tekstów pomieszczonych w książkowych pracach zbiorowych poświęconych kinu polskiemu, kinu indyjskiemu, a także Brazylii.

Artykuły: 47
Przejdź do treści