Areej Kaoud: sztuka w obliczu katastrofy

Areej Kaoud o niepokoju, przynależności i odpowiedzialności artystycznej. Rozmawia Weronika Sadowska.


Areej Kaoud – palestyńska artystka wizualna wychowana w Gazie w Palestynie oraz w Montrealu w Kanadzie. Tworząc swoją sztukę, Areej splata ze sobą różne metody przekazu, takie jak dźwięk, performance, instalacje, tekst i znak, w celu wywołania konkretnych narracji. Zainteresowana scenariuszami katastroficznymi, Areej przede wszystkim bada tematy związane z tym zjawiskiem. Dlatego jej prace często dotykają kwestii przygotowania na przewidywane zagrożenia, zachowań w sytuacjach awaryjnych oraz niepokoju. Niemniej jednak, problematyka oderwania od domu, zakorzenienia oraz poczucia przynależności i nie przynależności jest również wyraźnie artykułowana w praktyce artystycznej Areej.


Weronika Sadowska: Jak odnajdujesz się w aktualnej rzeczywistości?

Areej Kaoud: Cieszę się, że mogę opowiedzieć o mojej praktyce artystycznej, czy też pozwolić, aby była ona częścią dyskursu o artystach tworzących w obliczu wszystkiego, co obecnie się dzieje. Jest to dość przytłaczające i może doprowadzić człowieka do granic wytrzymałości.

Od zawsze było ciężko. Będąc częścią diaspory, będąc Palestynką w diasporze – twoja obecność może być uciążliwa dla innych w niezliczonych sytuacjach. I dlatego mam w sobie tę wytrwałość, gdzie wyznaczam sobie przestrzeń, dzielę się informacjami z ludźmi wokół mnie i nalegam na swoją obecność. Na to, że zasługuję na miejsce w rozmowie, na zajęciach czy na wystawie. To jest wyczerpujące, ale bardzo edukujące. Nie przychodzi to z łatwością, ani od razu. Musisz znaleźć swoją drogę, czy to w rozmowach, czy w prezentowaniu swojej pracy, a także w kontekście mówienia o historii, o miejscu, z którego pochodzisz. To ma znaczenie. To naprawdę, naprawdę ma znaczenie, bo wpisujesz się wówczas w narrację. W narrację, z których instytucje i przestrzenie celowo cię wykluczyły, celowo cię z niej usunęły. Z czasem się w tym poprawiłam. Zyskałam więcej pewności siebie. I muszę powiedzieć, że stałam się bardziej zawzięta. Wywołuje we mnie frustrację bycie wykluczoną lub nieakceptowaną.

Moja twórczość zawsze dotyczyła psychologii diaspory i wywoływania narracji – wywodzi się przede wszystkim z psychologii diaspory właśnie i polega na odkrywaniu tej kwestii. Pracuję z różnymi środkami przekazu, ponieważ chcę, aby każdy projekt sam określał, jakiego medium potrzebuje. Nie chcę przywiązywać się do konkretnej metody. Pozwala mi to również nauczyć się czegoś nowego za każdym razem, na współpracę z różnymi ludźmi. Więc moje koncepcje są spójne, ale medium może się zmieniać, bo chcę, żeby to projekt o tym decydował. Uważam, że to bardziej zgodne z ideą dzieła.

Co oznacza dla ciebie być artystką w dzisiejszych czasach? Czy ta definicja zmieniła się dla Ciebie na przestrzeni lat, czy wcale nie?

Myślę, że nie jesteśmy prawdziwymi artystkami, jeśli nie mamy w sobie człowieczeństwa; jeśli nie jesteśmy przede wszystkim ludźmi – jeśli ta ludzkość nie wpływa na sposób w jaki tworzymy, w jaki opracowujemy swoje koncepcje i prowadzimy badania. To odgrywa pewną rolę, bardzo ważną rolę, zastosowanie naszego człowieczeństwa. Dlatego uważam, że istnieje poczucie… nie chcę powiedzieć „prawdy”, może bardziej właściwym byłoby określenie: „transparentności”. Być bardziej przejrzystym i dzielić się w sposób, który jest dla ciebie jako artystki oczywisty. Bycie artystką to coś stałego, to moje życie. Tym  jestem. To nie jest coś, co można wyłączyć lub zakończyć w pewnym momencie. Czuję, że to moja odpowiedzialność. Nie dlatego, że mam ochotę tworzyć sztukę. Czuję się odpowiedzialna za reprezentowanie części tej diaspory, która jest ogromna. Narodowość i kulturę chcę ująć w szerszej formie, zaadresować te aspekty. W końcu osoba tworząca – ja – jest pochodzenia palestyńskiego. To ma wielkie znaczenie. Sprowadza się do pytania: skąd jest ta artystka? To, kim jesteśmy, jest pod lupą.

Musimy też być bardziej krytyczni – ZNACZNIE bardziej krytyczni wobec tego, z kim współpracujemy. Czy te osoby próbowały kiedykolwiek usunąć ludność tubylczą z narracji? Czy były uczciwe wobec artystów? Bo jako osoby twórcze jesteśmy na dole tego łańcucha pokarmowego. Dlatego musimy być krytyczni i bardziej stanowczy w kwestii naszych praw i tego, z kim decydujemy się współpracować.

Z jednej strony wierzę, że definicja artystki z pewnością zmienia się z czasem, ale… Ale może też nie. Może ta definicja się nie zmieniła. Nie jestem pewna. Może to jedno i drugie. Nie wiem, bo są artystki, które tworzyły dzieła, które przetrwały pokolenia po pokoleniach i które wpływają na nas aż do tej chwili. I to tak, jakby nie odeszły. Nadal są z nami, bo ich prace mówią za nich. Zostawiły coś po sobie. Coś, co jest wystarczająco znaczące, ważne i wzmacniające.

Jakie wyzwania, według Ciebie, wiążą się z tą rolą?

Bycie twórczynią nie jest łatwe z wielu, wielu względów, jeśli chodzi o pracę i bycie wierną temu, co tworzysz. Chcę, żeby to było skuteczne i obecne. Chcę, żeby dawało innym siłę i było czymś, co zostawię dla przyszłych pokoleń. Ciągle miałam to poczucie, że chcę dowiedzieć się więcej na temat diaspory i psychologii tego, co się musi znosić będąc odciętym, wyłączonym. Zawsze jesteś kimś obcym. A bycie częścią diaspory to coś zaprojektowanego. To nie jest przypadkowe wydarzenie. To nie przypadek. To coś, co wydarzyło się z zamysłu, przez oprawców. I niemożność powrotu do swojego kraju czy domu – wymusza w tobie ogrom pracy na wielu poziomach.

Więc na pewno wiąże się to z wieloma wyzwaniami i jeśli się z nimi nie zmierzymy, to tak naprawdę nie sięgniemy głębiej. Nie osiągam wtedy tego poczucia transparentności, w którym mogłabym naprawdę stworzyć coś, co uważam za skuteczne, bo chcę być podekscytowana swoją sztuką. Kiedy ją widzę, chcę być nią podekscytowana, chcę być w stanie pokochać ją i cieszyć się nią. I nie chodzi tylko o tworzenie czegoś dla jednego celu czy jednej wystawy.

Jaki jest twój cel? Jako twórczyni, co starasz się osiągnąć? Czy myślisz, że masz określoną rolę do spełnienia?

Odpowiedziałam już trochę na to pytanie – w sensie dokąd dążę. Ponownie: czuję, że moja praktyka artystyczna jest odpowiedzialnością. Czuję, że muszę tworzyć pewne rzeczy, gdzie pojawiają się pomysły, co może stać się w dowolnym momencie dnia albo w trakcie innych projektów. Zapisuję te rzeczy. Mam wiele notatników, ponieważ także sporo piszę. Jestem pisarką, jestem czytelniczką. Więc mam to poczucie, że muszę wszystko zapisać, aby potem móc te pomysły albo połączyć, albo stworzyć coś, co zyskało jakąś krystalizację. A moim zadaniem jest dalej to krystalizować, dalej to kondensować, aby dotrzeć do tej części, która jest naprawdę skuteczna. To ważne, żeby to odpowiednio przekazać albo zaprojektować.

Czuję, że część mojej docelowej publiczności to osoby nie będące związane ze sztuką. Do czego dążę, to oszukać nie-artystkę. Chcę, żeby moje prace wyglądały intrygująco, przynajmniej dla mnie, by w pewien sposób móc oszukać osoby nieartystyczne, żeby podeszły bliżej, zbadały, odkryły. Żeby przekonały się, że to, co stworzyłam, ma głębię. Odnosi się to do skomplikowanej psychologii diaspory i wywodzi się z historii, która ma wiele do przekazania. Jestem jedyną artystką w rodzinie i ma to ogromne znaczenie. To, co piszemy i tworzymy, reprezentuje to, kim jesteśmy, skąd pochodzimy, przez jakie zmagania przeszliśmy, przez co przeszli nasi rodzice i dziadkowie. Będąc wychowaną według mentalności tych, którzy przetrwali – to uczyniło mnie mną. I to jest to, co mi towarzyszy. Nie próbuję pozbyć się niepokoju ani lęku. To, co tworzymy i robimy, wiąże się czasem z pewnym ryzykiem. Trzeba ten fakt zaakceptować. Więc czuję to poczucie odpowiedzialności, by próbować tworzyć dzieła, które będą wzmacniać przyszłe pokolenia, jak i mnie samą. Chcę, by moja praca sprawiała, że czuję się silniejsza i że patrząc na nią mogę pomyśleć sobie: „Tak, to właśnie chciałam przekazać”. To jest to, co chcę reprezentować i czuję, że do tej pory udawało mi się to robić w sposób umiejętny.

W jaki sposób postrzegasz rolę publiczności? Czy uważasz, że odbiorcom twojej sztuki w ogóle powinno przypisywać się jakąś rolę?

Raczej nie myślę za dużo o publiczności, bo najważniejsze jest to, żeby dać odbiorcom tę wolność. Nie dyktuję publiczności co ma myśleć, jak ma sobie coś wyobrażać i co czuć. Część mnie zdecydowanie ma coś do powiedzenia, ale pozostawiam przestrzeń dla widza, aby wybrał to, co chce dostrzec. Odbiorcy muszą zinterpretować dzieło na swój sposób. Ich projekcja i zrozumienie, ich pytania i nadzieje wzburzone przez sztukę muszą zadziać się samoistnie. Najważniejszym elementem jest pozostawienie w dziele czegoś, co jest wystarczająco intrygujące, by z tobą zostało. Tylko w ten sposób odniosłabym się do relacji dzieło-publika. Jako artystka, gdy coś tworzę, odległość pomiędzy mną, a moim dziełem jest inna, niż odległość pomiędzy moim dziełem, a odbiorcami tej sztuki.

Jeśli chodzi o twoją praktykę artystyczną jesteś znana z zapewniania swoim odbiorcom poczucia niepewności. Instalacje takie jak Suspended Together [Wspólnie Zawieszeni z ang.] z 2015 roku, czy Unknown Safety [Nieznane Bezpieczeństwo z ang.] z 2019 roku z pewnością mają w sobie nieco dziwactwa. Poczucie ryzyka zdaje się być posypane odrobiną humoru. W jaki sposób „wesołość” wkracza i odnajduje się w twojej pracy?

Powiedziałabym, że ta „wesołość” jest czymś, co od zawsze było częścią mojej osobowości. Wychowały mnie osoby z mentalnością skupioną wokół przetrwania. W jakimś aspekcie tą mentalność odziedziczyłam, tak jak niepewność i różnego rodzaju napięcia. Jestem wdzięczna, że poczucie humoru idzie z nimi ramię w ramię i że praca, którą wykonuję, sprawia mi szczerą radość. Wesołość jest również moim celem.

Na Unknown Safety otrzymałam zlecenie od uniwersytetu prywatnego w Abu Zabi. Odbiorcy mają wchodzić z tym dziełem w interakcję – wspinając się na nie, dostać się na szczyt czerwonego pagórka. Jest ono zrobione z gumy EPDM, którą wykorzystuje się m.in. do budowy bieżni. Sama guma była jednak gotowana w nieco innej temperaturze i ma też inną fakturę. Praca ta odnosi się do sytuacji, gdy istnieje jakieś ryzyko, a ty chcesz zeskanować wzrokiem teren. Stajesz zatem w tym celu na wzniesieniu i uświadamiasz sobie, że ta niewielka wysokość, na jakiej się znajdujesz, to właśnie „nieznane bezpieczeństwo”. To miejsce, w którym stoisz, zapewnia ci możliwość przygotowania się przed czasem.


Nieznane Bezpieczeństwo 2019 (z ang. Unknown Safety 2019)
Niestandardowa guma polimerowa EPDM, polistyren i syntetyczna trawa
5 metrów średnicy
Areej Kaoud
Zleceniodawca: NYUAD Art Gallery jako dyrektor wykonawczy i Maya Allison jako główna kurator 
Zdjęcie dzięki uprzejmości artysty i NYUAD

Instalacja pt. Suspended Together z 2015 roku również stworzona została z pewną dozą humoru. Esencją pracy jest lustro, umieszczone na suficie, które uziemia cię w rzeczywistości, w której się znajdujesz. Użyłam luster akrylowych, bo one trochę tą rzeczywistość i ten obraz wypaczają. Ponownie, ta praca sięga korzeniami do dziecięcej lekkości, zabawy. Jak byłam mała, to miałam w zwyczaju wkładać sobie pod brodę lusterko, spoglądać na odbijający się w nim obraz sufitu naszego mieszkania i w ten sposób się przemieszczać, często przewracając lub potykając się. Pamiętam, że czułam się wtedy niepewnie, wiedząc, że w każdej chwili mogę stracić równowagę. Z drugiej strony, była to świetna zabawa.

Wspólnie Zawieszeni 2015 (z ang. Suspended Together 2015)
Lustro akrylowe na ramie z drewna
5,0 x 2,0 m
Instalacja sufitowa
Unikalne
Areej Kaoud
Zdjęcia dzięki uprzejmości artysty

Co w sytuacjach gwałtownych i niepewnych sprawia, że ​​je eksplorujesz? Czy istnieje jakaś konieczność, zobowiązanie względem tej praktyki?

Zdecydowanie, tak. Byłam bardzo świadoma tego poczucia niepewności odkąd byłam dzieckiem. Od dawna towarzyszy mi wrażenie bycia nie u siebie, poza domem. Na przykład słyszysz inny język, czy dialekt dookoła, którego nie rozumiesz – tego typu niedogodności się temu przyczyniają. Albo gdy widzisz zdjęcia twoich rodziców z dalszą rodziną w Palestynie. Jak miałam jakieś trzy, czy cztery lata, przepytywałam ich z pewną pretensją: „Dlaczego pojechaliście do Palestyny beze mnie?”, „Kiedy razem pojedziemy do Palestyny?”, „Wciąż powtarzacie, że pojedziemy, a nigdy nie jedziemy”.  Czułam, że coś jest nie tak i próbowałam ulokować gdzieś swoje emocje. I w ten sposób ta niepewność stała się moją towarzyszką. Nie staram się jej wyzbyć. W pewnym sensie jest ona moim kompasem, prowadzi mnie. Wskazuje mi miejsce, do którego przynależę, uwypukla z czego to miejsce się w moim rozumieniu składa oraz z czego składa się dla mnie „nie przynależność”.

Czy próbujesz skonfrontować własne emocje poprzez swoją twórczość?

Nie powiedziałabym, że próbuję je skonfrontować poprzez tworzenie sztuki. Na pewno projektuję na temat tego, co aktualnie czuję, jaka rzeczywistość mnie otacza. Pracuję z tym, czym jestem i z tym, co mam w danym momencie.

Od najmłodszych lat diaspora była dla mnie czymś niezwykle intrygującym. W szczególności, gdy byłam w Jordanii po raz pierwszy i spotkałam tam wielu uchodźców z Palestyny. Każda z tych osób miała do opowiedzenia osobną historię. Miałam może dwanaście, trzynaście lat. Chciałam wiedzieć, jak się znaleźli w Jordanii, co stało się z ich rodzicami, czy byli szczęśliwi pracując w tym kraju. I od tego czasu, moja sztuka dotyczyła tego, co mnie fascynuje i z czym się utożsamiam, bo diaspora palestyńska w moich oczach zawsze była w pewnym sensie pozbawiona siły. Pomimo tego, że jest nas tylu – i nie chodzi mi nawet wyłącznie o Palestynki i Palestyńczyków, tylko w ogóle o ludzi, którzy zostali pozbawieni domu, zostali zmuszeni do opuszczenia swojej ziemi, do podjęcia takiej decyzji przez wojnę, geopolityczne zamieszania, czy cokolwiek innego. Aspekt przeżycia tego typu sytuacji był dla mnie istotny odkąd pamiętam. Co robimy, by przeżyć? Jakie działania podejmujemy, aby pomogły nam w leczeniu i kontynuowaniu dalej?

Ciche Syreny 1.0 (DOŚĆ) 2018 (z ang. Silent Sirens 1.0 (ENOUGH) 2018)
Panele świetlne LED z niestandardową grafiką i arabskim tekstem
Różne wymiary
Areej Kaoud
Zlecenie: Tashkeel Dubai
Zdjęcie dzięki uprzejmości artysty

Bardzo podoba mi się twoja instalacja multimedialna Silent Sirens 1.0 [Ciche Syreny 1.0 z ang.] z 2018 roku, którą charakteryzuje pewna czułość.

Tak, to jest dość „łagodne” w swojej istocie dzieło. Musiałam sobie w pewnym momencie uświadomić, że moi rodzice również są częścią diaspory. Było im ciężko. Zostali pozbawieni domu, wyrzucono ich z niego. Ja częściowo dorastałam w Gazie i te wspomnienia są dla mnie bardziej wyraźne i żywe niż cokolwiek innego w kontekście mojego dzieciństwa. To właśnie wspomnienia z Gazy są dla mnie jednoznaczne z tym poczuciem, które utożsamiam z byciem w domu. Cieszysz się każdą chwilą tego momentu. Powiew wiatru, piasek pod stopami, dialekty, kultura, twoja rodzina – wszystko to składa się na to zakorzenienie w tym jednym miejscu na świecie. Bycie poza tym miejscem sprawia, że twoje poczucie przynależności jest zaburzone.

Obserwowałam moją mamę. Mówiła czasem konkretne wyrażenia, które świadczyły o tym, że próbuje w danej chwili na swój sposób kontrolować sytuację. Próbuje za nas uporządkować jakoś nasze uczucia. Były momenty, gdzie nie mieliśmy tego przywileju bycia rozgniewanymi lub bycia szczęśliwymi. I w takich chwilach, moja mam starała się być silną i starała się tą siłą obdarzyć nas poprzez zastosowanie i przekazywanie pewnych sformułowań, tak, abyśmy zrozumieli ich sens. Nie był to nigdy tylko i wyłącznie rozkaz, a komunikat ubrany w otuchę, ale i stanowczość. Tego typu przekazy sprawiają, że człowiek nie ma wyjścia – musi stać się silniejszy.

Czy kiedykolwiek zwątpiłaś w siłę sztuki?

Wydaje mi się, że tym zwątpieniom nie ma końca. Tak jak już wcześniej wspomniałam: nie jest to łatwy zawód. Kiedy zaczynałam swoją karierę w świecie sztuki, był taki etap, kiedy nie chciałam nawet nazywać siebie artystką, bo nie do końca rozumiałam, co ten tytuł oznacza. Wiedziałam tylko, że tworzę projekty, które są dla mnie niesamowicie istotne. Z czasem zaczynasz rozumieć – pewnie tak jak w każdym innym przypadku, jeśli chodzi o profesje – jak to wygląda od środka, jak funkcjonuje.

Jest wiele aspektów tego świata, które sprawiają, że się zawodzisz, ale jest też wiele takich, które to wynagradzają. Ostatecznie, zawsze wraca się do tych głównych intencji, które były z tobą od początku i zawsze motywowały cię do działania. Po raz kolejny – dla mnie to jest pewnego rodzaju zobowiązanie. A wątpliwości i zwątpienia są, zdaje się, czymś powszechnym i normalnym.

Kropla drąży skałę! Twoje zaangażowanie ma znaczenie. Pomóż w promocji tego portalu. Udostępnij proszę:
Weronika Sadowska
Weronika Sadowska

Weronika Sadowska – absolwentka kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna na Uniwersytecie Jagiellońskim. Amatorka fotografii, pasjonatka podróży i kultur wszelakich.

Artykuły: 1
Skip to content