Żywe tarcze

Wśród eksploatowanych przez izraelską propagandę motywów poczesne miejsce zajmują „żywe tarcze”. Hamas osłania się jakoby cywilami jako „żywymi tarczami” i sam przez to odpowiada za to, ilu ich ginie. Problem w tym, że to kolejny przypadek, w którym Izrael oskarża Palestyńczyków o to, co sam im robi.
Według Izraela i powtarzających jego propagandę zachodnich mediów sytuacja wygląda mniej więcej tak: jeżeli nawet faktycznie „najbardziej moralna armia świata” w swoich jakże słusznych operacjach, prowadzonych oczywiście wyłącznie dlatego, że „Izrael się broni”, zabija czasem trochę za dużo cywilów, to nie dlatego, że tego chce („najbardziej moralna armia świata” nigdy przecież tego nie chce!), a dlatego, że nie jest w stanie tego uniknąć. Nie jest w stanie, gdyż Hamas – czasem też bojownicy innych grup – „zasłaniają się palestyńskimi cywilami, używając ich jako żywych tarcz”.
Co to znaczy „żywe tarcze”?
Posługiwanie się cywilnymi „żywymi tarczami” jest faktycznie zbrodnią wojenną, zakazaną w Protokole Dodatkowym do Konwencji genewskich z 1949 r. (art. 51 punkt 7). Nawet gdyby Hamas coś takiego robił, nie zwalniałoby to z Izraela z obowiązku rozróżniania cywilów od celów wojskowych.
Sedno tkwi jednak w tym, że kategoria ta nie odnosi się do sytuacji, jakie Izrael przy jej użyciu opisuje, stawiając Hamasowi ten zarzut.
W rozumieniu międzynarodowego prawa humanitarnego termin „żywe tarcze” odnosi się do używania cywilów lub innych kategorii osób chronionych, pod przymusem lub za ich zgodą, do osłaniania celów wojskowych przed atakami i zagrożeniem.
Hamas w Strefie Gazy operuje w bardzo gęsto zaludnionym środowisku miejskim – teraz już ruinach po środowisku miejskim, ale wciąż gęsto zaludnionych – nie dlatego, że dokonał takiego wyboru taktycznego (żeby się za cywilami „chować”), tylko dlatego, że nie ma do wyboru innego środowiska. W takim środowisku się narodził. Nie zasłania się tymi ludźmi, tylko się pomiędzy nimi znajduje wskutek warunków narzuconych Palestyńczykom przez okupanta. Na małym skrawku ziemi izraelski reżim okupacyjny skoncentrował tak wielu Palestyńczyków – w większości wcześniej wypędzonych tam z innych obszarów historycznej Palestyny podczas Nakby, a w końcu odciętych tam od reszty świata.
Narzucenie Palestyńczykom przemocą przez reżim okupacyjny takich warunków nie może skutkować utratą przez nich prawa do walki o swoje prawo do samostanowienia, gdyż przysługuje im ono bezwarunkowo i jest nieusuwalne.

To Izrael używa Palestyńczyków jako „żywych tarcz”
Z żywymi tarczami jest jednak w rzeczywistości dokładnie tak, jak z masowymi gwałtami, celowym zabijaniem dzieci i paleniem ich żywcem: w tej sprawie również Izrael oskarża Palestyńczyków o to, co sam im wyrządza. Jak powiadają niektórzy: każde izraelskie oskarżenie pod adresem Palestyńczyków jest tak naprawdę pokrętnym wyznaniem własnych win i pragnień.
24 maja 2025 r. agencja Associated Press opublikowała raport, który na podstawie zeznań byłych żołnierzy i ich jeńców wskazuje, że izraelska armia regularnie posługuje się pojmanymi Palestyńczykami jako żywymi tarczami w czasie trwającej już dwudziesty miesiąc zagłady Gazy.
Do najczęstszych i najbardziej systematycznych nadużyć z tej kategorii należy w Gazie wysyłanie palestyńskich jeńców na zwiady lub na pierwszej linii w trakcie inspekcji budynków czy tuneli, żeby sprawdzali, czy nie kryją się w nich uzbrojeni bojownicy ruchu oporu albo oczekujące na detonację ładunki wybuchowe. Ajman Abu Hamadan opowiedział Associated Press, że do takich zadań przymocowywano mu do głowy kamerę. Powiedziano mu, że nie ma innego wyjścia, w przeciwnym razie zostanie zabity. Abu Hamadan był pod takim przymusem przez 17 dni – po tym, jak został porwany przez izraelskich żołnierzy w sierpniu 2024 r. W międzyczasie jedna jednostka przekazała go następnej – do wykorzystywania w ten sam sposób.
Oficerowie Cahalu, z którymi rozmawiali korespondenci Associated Press i organizacja Breaking the Silence, opowiedzieli, że przez 19 miesięcy izraelskiej kampanii w Gazie praktyki takie stosowane były przez żołnierzy powszechnie. Dowódcy doskonale o tym wiedzą i jedni to tolerują, a inni nawet wydają rozkazy takiego postępowania. Jednym z argumentów za stosowaniem tej praktyki miało być to, że oszczędza psy zwiadowcze.
W izraelskim wojsku nazywa się to obecnie „protokołem komara”. „Komarem” z tego kryptonimu jest taki pojmany Palestyńczyk. Żołnierze mówią np. „weźcie komara” (czyli – porwijcie jakiegoś Palestyńczyka w tym celu) albo „przyprowadźcie komara” (kiedy już jakiegoś mają).
Raport Associated Press to nie pierwsze doniesienia o systematycznym używaniu pojmanych Palestyńczyków jako żywych tarcz. W sierpniu 2024 r. wyniki własnego śledztwa opublikował izraelski dziennik „Haaretz”. Już wtedy praktyka była powszechna, na jej ofiary desygnowani mieli być najczęściej młodzi mężczyźni w wieku dwudziestu lub dwudziestu kilku lat. Raport Associated Press wskazuje, że bywają nimi też młode kobiety czy nawet nastoletni chłopcy. Udokumentowane są też przypadki posługiwania się w tym celu także ludźmi w bardzo zaawansowanym wieku (brygada Nahal zmuszała do tego mężczyznę 80-letniego).
Rewelacje „Haaretza” z zeszłego roku wskazują z nazwiska szefa sztabu Herciego Halewiego jako jednego z wysokich rangą dowódców, którzy doskonale wiedzieli o tym, że armia posługuje się pojmanymi Palestyńczykami jako żywymi tarczami.
W marcu br. „Haaretz” opublikował także anonimowe świadectwo izraelskiego żołnierza, który twierdził, że każdy pluton ma dziś swoją palestyńską żywą tarczę i kieruje takiego człowieka na średnio sześć tego rodzaju zadań dziennie.
,

Zachodni Brzeg
Nadużycia z tej samej prawnej kategorii są powszechne także na Zachodnim Brzegu. Tam najczęściej Palestyńczycy są zmuszani do wchodzenia przodem do domów i innych budynków, które mają zostać czy to przeszukane czy zaatakowane – żeby przyjęli na siebie pierwszy ogień albo pierwsze uderzenie eksplozji; żeby wprowadzali w błąd znajdujących się w środku Palestyńczyków, że odwiedza ich znajomy Palestyńczyk, podczas gdy izraelscy żołnierze schowani są z tyłu lub z boku. Kiedyś żołnierze nazywali to „procedurą sąsiada”.
Na Zachodnim Brzegu udokumentowano też przypadki pojmanych, niekiedy rannych Palestyńczyków, a nawet dzieci, przywiązywanych do maski izraelskiego samochodu wojskowego, żeby osłaniali go w ten sposób.
Organizacje zajmujące się łamaniem praw człowieka przez Izrael (w tym Breaking the Silence, założona przez byłych żołnierzy, którzy odzyskali sumienie i dokumentują izraelskie zbrodnie na podstawie zeznań samych żołnierzy i byłych żołnierzy) podkreślają, że przypadki używania Palestyńczyków jako żywych tarcz są dokumentowane od ćwierć wieku. Jako metoda przemocy wobec Palestyńczyków stosowanie żywych tarcz pojawiło się to w ramach tłumienia drugiej Intifady, we wczesnych latach pierwszej dekady tego stulecia.
W 2005 r. Sąd Najwyższy Izraela oficjalnie zakazał tej praktyki. Jak dotąd tylko jeden raz izraelskie sądy doprowadziły do skazania sprawców: w 2010 r. dwóch żołnierzy za posługiwanie się dziewięcioletnim chłopcem jako żywą tarczą. We wszystkich innych przypadkach udokumentowanych przez media i organizacje pozarządowe czy międzynarodowe, izraelska armia wypiera się, a kiedy dowody są zbyt jednoznaczne, zapowiada „wewnętrzne dochodzenia”, z których nic nigdy nie wynika.
Ludobójstwo w Gazie
Od wybuchu ludobójczej wojny w Gazie w październiku 2023 r. nie tylko praktyka używania Palestyńczyków jako żywych tarcz stała się w izraelskiej armii powszechna. Pozbawieni jakichkolwiek zahamowań żołnierze publikują na swoich kontach w mediach społecznościowych dokumentację zbrodni własnych i swoich towarzyszy broni, przechwalając się nimi jak osiągnięciami. Obejmuje to także zbrodnie z omawianej tu kategorii.
W wypowiedzi udzielonej katarskiej Al Dżazirze włoski antropolog i politolog Nicola Perugini, autor książki Human Shields: A History of People in the Line of Fire („Żywe tarcze: Historia ludzi na linii ognia”) powiedział, że zmuszanie Palestyńczyków do bycia żywymi tarczami „stało się częścią kultury panującej w izraelskiej armii”. Jednocześnie jednak „w tym transmitowanym na żywo ludobójstwie mamy do czynienia z najlepiej w całej historii wojen między Izraelem a Palestyńczykami udokumentowanym archiwum posługiwania się ludźmi jako żywymi tarczami”.

Jarosław Pietrzak
Autor książek Smutki tropików: Współczesne kino latynoamerykańskie jako kino polityczne (2016) i Nirvaan (2022). Z wykształcenia kulturoznawca, z doświadczenia eseista kulturalny, publicysta polityczny, autor tekstów pomieszczonych w książkowych pracach zbiorowych poświęconych kinu polskiemu, kinu indyjskiemu, a także Brazylii.