Jedyna odpowiedź: jeszcze więcej łodzi

W izraelskiej morskiej blokadzie Gazy nigdy nie chodziło o bezpieczeństwo – chodziło o wykańczanie głodem. Izrael atakuje statki z pomocą humanitarną na wodach międzynarodowych po prostu dlatego, że świat mu pozwala.
Tekst ukazał się pierwotnie (2 października 2025 r.) na blogu autora w serwisie Substack pt. Why Sailing More Ships Is the Only Answer to Israel’s Genocide and Siege on Gaza. Dziękujemy autorowi za zgodę na publikację przekładu.
W 2008 r. mała flota sześciu łodzi dokonała czegoś, co niewielu wydawało się możliwe: przebiła się przez nielegalną izraelską blokadę Gazy. Statki te nie przypłynęły tam z bronią na pokładach. Nie wiozły uzbrojenia dla walczących. Wiozły nadzieję – wraz z nią żywność, materiały medyczne oraz niepokorne przesłanie, że Gaza nie zostanie zapomniana.
Tamtego razu Izrael postanowił ich nie powstrzymać. Nie dlatego, że uznawał ich prawo do żeglugi. Nie dlatego, że respektował ich humanitarne intencje. Dlatego, że obawiał się globalnego oburzenia. Postawił na to, że międzynarodowe flotylle to fala, która przeminie – że te okręty się „zmęczą”, że entuzjazm się wytraci, że uwaga świata odpłynie gdzie indziej.
Ale statki nie przestały płynąć.
Tak więc Izrael zmienił taktykę. Zaczął atakować; najważniejszym takim wydarzeniem był atak na okręt Mavi Marmara, na pokładzie którego Izrael zabił dziewięciu aktywistów.
Od tamtego momentu Izrael utrzymywał, że blokada jest kwestią „bezpieczeństwa”. Oficjele upierali się, że jest konieczna, żeby powstrzymywać dopływ (i odpływ) broni, pieniędzy, amunicji i „elementów terrorystycznych” – do Gazy i z Gazy, drogą morską. Argument był nieprawdopodobnie dziwaczny: te humanitarne okręty stanowiły jakoby zagrożenie nie tylko dla granic Izraela, ale i dla stabilności całego regionu.
Mimo to, przez wszystkie te lata przechwytywania flotylli, abordaży na pokłady łodzi na wodach międzynarodowych, aresztowań pokojowych aktywistów, przejmowania załadunków czy w ogóle egzekwowania militarnego oblężenia odciętego od świata społeczeństwa – Izrael nigdy nie znalazł jednej sztuki broni na żadnym pokładzie. Ani jednej. Ani jednej skrzynki amunicji. Ani jednego przewozu kontrabandy.
Nawet wysocy funkcjonariusze Izraela ten fakt potwierdzili. Członek Knesetu Einat Wilf otwarcie przyznał, że „uzbrojenie dla Hamasu nie przybywa z tą flotyllą”, a jej próba dopłynięcia do Gazy „nie miała nic wspólnego z bezpieczeństwem [Izraela]”.
Flotyllom nigdy nie chodziło o szmuglowanie. Chodziło – i wciąż chodzi – o demaskowanie brutalnego, nielegalnego i dehumanizującego oblężenia. Są aktami obywatelskiego nieposłuszeństwa na wodach pełnego morza, ich celem jest przełamanie blokady, która obróciła Gazę w największe na Ziemi więzienie pod otwartym niebem.
Dziś wszelkie maski opadły do reszty. Izrael nie próbował nawet udawać, że czymś usprawiedliwia swój najnowszy atak na Flotyllę Sumud. Osaczył okręty na wodach międzynarodowych, porwał pokojowych aktywistów z ich pokładów i wciąż, gdy piszę te słowa, trzyma ich w niewoli – bez zarzutów, bez procesu, bez nawet pozorów prawnego uzasadnienia.
Nie było nawet zarzutów o broni czy zagrożeniu bezpieczeństwa.
Izrael wysyła teraz jednoznaczne, proste i nieukrywane przesłanie: „Głodzimy Gazę na śmierć. Tak zwany cywilizowany świat nam na to pozwala. A wy nie możecie nic zrobić, żeby to powstrzymać”.
To nie jest polityka bezpieczeństwa. To państwowe piractwo morskie. Zbiorowe karanie. To oblężenie pomyślane nie po to, by rozbroić wroga, a by złamać ducha całego społeczeństwa. Według wszelkich norm prawnych i moralnych – forma ludobójstwa.
W czerwcu tego roku Izrael przechwycił już inną łódź, Madleen, a następnie przyznał, że motywem nie było to, co płynęło na jej pokładzie – tylko to, co reprezentowała. Funkcjonariusze obawiali się, że gdyby ta łódź dopłynęła do Gazy, to w jej ślady popłynęłoby wiele innych. Ten strach mówi o tym wszystko. Największego zagrożenia dla blokady nie stanowi uzbrojenie – jest nim opór.
I dlatego odpowiedzią musi być dokładnie to, czego Izrael boi się najbardziej. Więcej statków. Więcej konwojów. Więcej pokojowego oporu. Więcej odrzucenia zgody na uduszenie powoli całej populacji, jakby to było coś „normalnego”.
Gaza nie potrzebuje pozwolenia, żeby oddychać.
Humanitarna solidarność to nie zbrodnia.
A morze nie należy do opresora.
Niech więc płyną statki. Niech blokada zostanie przełamana. Jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz.
Tłumaczenie: Jarosław Pietrzak