Niemcy przeciwko Palestynie – „Rezolucja Antypalestyńska”

Nigdy więcejjest teraz: ochrona, zachowanie i wzmocnienie życia żydowskiego w Niemczech – czyli penalizacja działań propalestyńskich.


Artykuły publikowane w dziale OPINIE wyrażają poglądy ich autorów i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji.


Od ponad roku obserwujemy liczne protesty w solidarności z Palestyną, zarówno w Europie, jak i na świecie. Pomimo pokojowego charakteru, zwłaszcza te berlińskie, spotykają się ze wzmożoną policyjną brutalnością. Podduszenia, pobicia i aresztowania protestujących towarzyszą niemal każdemu protestowi. Niemieckie władze intensyfikują działania proizraelskie, wprowadzając w życie rezolucję „Nigdy więcejjest teraz: ochrona, zachowanie i wzmocnienie życia żydowskiego w Niemczech. Dokument opracowywany był od roku niemal w całkowitej tajemnicy. Jego deklaratywnym celem jest zwalczanie antysemityzmu i „ochrona życia żydowskiego” w Niemczech. Jednak w praktyce skutkiem rezolucji będzie uciszenie wszelkiej krytyki państwa Izrael, poprzez utożsamienie jej z antysemityzmem oraz penalizacja działań ruchów antysyjonistycznych. Solidarność z Palestyną może grozić deportacją czy relegacją z uczelni.

Warto zaznaczyć, że wprowadzenie takich przepisów jest niezgodne z Grundgesetz, niemiecką konstytucją, jako że stanowi poważne naruszenie wolności słowa, wolności artystycznej i akademickiej, a co za tym idzie, samej demokracji. Jednak pomimo niekonstytucyjności rozporządzeń, trudno zwalczać je na drodze prawnej, ponieważ dokument nie stanowi oficjalnego prawa, a „opinię przewodnią” dla rządu. Konsekwencje jego wprowadzenia odczują jednak w szczególności imigranci, którym za okazanie solidarności z Palestyną może grozić nawet deportacja z Niemiec. 

Tekst rezolucji pełen jest stwierdzeń po prostu oburzających. Stanowią one jawną deklarację rasistowkiej i islamofobicznej polityki Niemiec, ale także dowód obezwładniającej ignorancji niemieckiego rządu. Dokument ten utożsamia wszelką krytykę państwa Izrael z antysemityzmem i uznaje ją za zagrożenie dla życia Żydów na terenie Niemiec. Jest to absurdalne, ponieważ krytyka państwa Izrael w znacznej mierze jest krytyką faszystowskiego rządu Netanjahu i ultranacjonalistycznej partii Likud. Analogicznie, krytyka rządu Tuska musiałaby zostać uznana za antypolonizm i zagrożenie życia Polaków, a krytyka rządu Trumpa za antyamerykanizm i odmawianie USA prawa do państwowości. Warto zauważyć, że Państwo Palestyna nie może nawet liczyć na rozpoznanie ze strony Niemiec, w związku z czym Bundestag nie poczuwa się do apelowania o ochronę życia Palestyńczyków, którzy poddawani są izraelskim czystkom etnicznym, tak jak 80 lat wcześniej Żydzi, Polacy i Romowie w czasie Holokaustu przeprowadzanego przez nazistowskie Niemcy.

Bundestag twierdzi, że nastroje antysemickie zaczęły narastać po 7 października 2023 r., kiedy działania państwa Izrael napotkały krytykę zarówno ze strony prawicowych ekstremistów oraz islamistów, jak i lewicowych antyimperialistów. Według badań przeprowadzonych w 2010 roku:

„Ludzie o prawicowych poglądach częściej projektują krytyczną postawę wobec Izraela na negatywny stosunek do wszystkich Żydów, a co ujawnia istotną korelację z klasycznie rozumianym antysemityzmem. Co ciekawe – w przeciwieństwie do respondentów prawicowych – respondenci lewicowi nie wykazują istotnej korelacji między krytyką Izraela a przeniesieniem tego krytycznego poglądu na Żydów w ogóle. Sugeruje to, że taka krytyka, niezależnie od tego, czy jest słuszna, czy nie, jest w rzeczywistości skierowana na konkretną politykę Izraela i nie jest uogólniona ani wykorzystywana do wspierania antysemityzmu[1]

Tekst rezolucji dosłownie używa pojęcia „lewicowego antyimperialistycznego antysemityzmu”. Stwierdzenie to jest o tyle interesujące, że sugeruje nie tylko imperialistyczny charakter państwa Izrael, ale także poparcie dla tego typu polityki. Niemiecki rząd zdaje się kompletnie ignorować rezolucje ONZ, mówiące wprost, że Izrael jest państwem apartheidu lub może nie uznaje apartheidu za „deal-breaker”?

Bundestag godzi nie tylko w prawa Palestyńczyków, ale wszystkie osoby wywodzące się z regionu MENA. „W ostatnich miesiącach daje się zaobserwować rosnącą skalę antysemityzmu związanego z napływem imigrantów z krajów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, gdzie antysemityzm i wrogość wobec Izraela są powszechne, częściowo z powodu islamistycznej i antyizraelskiej indoktrynacji państwowej”. Twierdzenie to jest nie tylko rasistowską deklaracją antyimigracyjnej polityki Niemiec, nie tylko symptomem systemowej islamofobii, ale po prostu objawem europocentrycznej ignorancji i paternalizmu. Stanowi to również próbę wpojenia niemieckiemu społeczeństwu obrazu, że źli, okrutni Arabowie zmówili się przeciwko Bogu ducha winnemu Izraelowi, który musi się jakoś bronić, trzeba mu więc pomóc za pieniądze niemieckich podatników.

Bundestag przestrzega przed ogólnym wzrostem „poparcia dla partii skrajnej prawicy”. Jednak przykładem tego zjawiska są właśnie Niemcy, gdzie w ostatnich wyborach zwyciężyła partia AfD, którą Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) zaklasyfikował jako podejrzaną o ekstremizm i umieścił pod obserwacją. Poglądy głoszone przez AfD są nie tylko nacjonalistyczne, islamofobiczne i rasistowskie, ale także antysemickie. Partia sprzeciwia się migracjom, zwłaszcza z Azji Zachodniej i Afryki Północnej.

W tekście nieustannie przewija się przypadająca Niemcom „szczególna historyczna odpowiedzialność wobec Żydów na całym świecie”, a narracja mówi o ofiarach narodowego socjalizmu. A zatem należy zadać pytanie: dlaczego Niemcy, które dokonały największego ludobójstwa w historii ludzkości – w którym czystkom poddane zostało nie tylko 6 mln Żydów, lecz także etniczni Polacy (ok. 1,8 mln) i Romowie (od 250 do 500 tys.), a ofiarami było także ok. 3,3 mln radzieckich jeńców wojennych, ok. 300 tysięcy osób niepełnosprawnych, w tym ok. 10 tys. dzieci – mają być obarczone odpowiedzialnością wyłącznie za jedną z tych grup, zwłaszcza, że teraz wiąże się to z jawnym działaniem na rzecz eksterminacji innej.

Celem rezolucji jest „ochrona prawa Państwa Izrael do istnienia jako bezpiecznego domu dla narodu żydowskiego”. Nasuwają się od razu pytania: W jaki sposób dokonywanie ludobójstwa zabezpiecza prawo do istnienia państwa Izrael? W jaki sposób dokonywanie czystek etnicznych na ludności autochtonicznej zabezpiecza jakiekolwiek prawo? „»Nigdy więcej!« było, jest i pozostaje zadaniem dla całego naszego społeczeństwa” – używanie tego cytatu jest wyrazem skrajnego cynizmu i wprowadza podział, w którym jedno życie jest warte mniej od drugiego. „Nigdy więcej” musi być rozumiane jako „nigdy więcej dla nikogo”, inaczej traci swój sens.

Przyszłe działania niemieckiego rządu skupią się na delegalizacji i zwalczaniu palestyńskich organizacji działających na szczeblu międzynarodowym. Tekst identyfikuje wszelkie organizacje palestyńskie jako „szerzące antysemityzm” i „kwestionujące prawo Izraela do istnienia”, niemalże jednym tchem wymieniające Hamas, Samidoun i BDS. Zrównanie tych organizacji stanowi bardzo szkodliwą generalizację, stawia bowiem znak równości pomiędzy zbrojnym oporem i dokonanymi przez Hamas zbrodniami wojennymi a pokojowymi działaniami na rzecz wolności, sprawiedliwości i równości palestyńskich więźniów, jak i wszystkich Palestyńczyków. Niemieckie prawo będzie zatem traktować „wezwanie do bojkotu Izraela”, poprzez sankcje ekonomiczne i kulturalne jako „odmawiające mu prawa do istnienia”, a tym samym jednoznaczne z antysemityzmem. W dalszych krokach dojdzie także do „zakazu działalności BDS” jako sposobu zwalczania antysemityzmu, będące kontynuacją realizacji rezolucji z 17 maja 2019 r.

Wszystkie te ustalenia wskazują na politykę jawnie antypalestyńską, a także poparcie dla kolonializmu i bezprawnej okupacji.

Sankcje na podmiotach krytykujących państwo Izrael mają sięgać zakresu „prawa karnego, a także prawa pobytu, azylu i obywatelstwa, aby zapewnić jak najskuteczniejszą walkę z antysemityzmem”. W praktyce oznacza to wdrożenie polityki antyimigracyjnej poprzez groźbę wydalenia z kraju za działalność propalestyńską.

Bundestag nie zapomina także o studentach. Za okazanie solidarności z Palestyną mogą grozić rozmaite konsekwencje dyscyplinarne – od niewpuszczenia do sal wykładowych, przez niedopuszczenie do udziału w zajęciach lub zaliczeniu, aż po wydalenie z uczelni. Kontrola zostanie także nałożona na sztukę, media i social media.

Wspomniane w dokumencie zostaje również poparcie dla koncepcji dwupaństwowej, która „oferuje najlepszą szansę na wykonalne rozwiązanie pokojowe, w celu zakończenia nawracającej przemocy”. Warto zaznaczyć, że owe rozwiązanie wynika z traktatu pokojowego z Oslo z 1993, a jego ustalenia nie są przestrzegane głównie przez sam Izrael, który prowadzi działania okupacyjne i kolonizacyjne na terenie zarówno Strefy Gazy, Zachodniego Brzegu, jak i Jerozolimy Wschodniej.

„Izrael ma prawo na mocy prawa międzynarodowego do obrony przed atakami naruszającymi prawo międzynarodowe, a zatem ma uznany obowiązek ochrony swoich obywateli przed terrorem, przy jednoczesnym przestrzeganiu zobowiązań wynikających z prawa międzynarodowego”. Nie należy zapominać, że Palestyna również jest chroniona prawem międzynarodowym (między innymi Konwencjami Genewskimi oraz licznymi rezolucjami ONZ), jednak o przestrzeganie tego prawa nikt tak zapalczywie się nie upomina.

Jak cynicznym trzeba być, żeby mówić o prawie państwa do samoobrony przed ludnością, na której dokonuje ludobójstwa w czasie, gdy w tej sprawie toczy się proces w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości?


[1] Werner Bergmann, Is there a „New European Anti-Semitism? ” Public Opinion and Comparative Empirical Research in Europe”, w: Rensmann, Lars; Schoeps, Julius H. (ed.), Politics and Resentment: Antisemitism and Counter-Cosmopolitanism in the European Union, Brill Publishers 2010, s. 110–111.

Kropla drąży skałę! Twoje zaangażowanie ma znaczenie. Pomóż w promocji tego portalu. Udostępnij proszę:
Julia Derewiecka
Julia Derewiecka

Studentka polonistyki na UJ.

Artykuły: 2
Skip to content