Śmierć Jahji Sinwara

16 października 2024 w Rafah na południu Strefy Gazy, w bezpośredniej walce z izraelskimi siłami okupacyjnymi zginął przywódca Hamasu, Jahja Sinwar.

Władze Hamasu oficjalnie potwierdziły w piątek 18 października śmierć Jahji Sinwara, przewodniczącego biura politycznego Hamasu, poniesioną z rąk izraelskiej armii. Funkcję przywódcy Islamskiego Ruchu Oporu (Hamas to arabski skrótowiec od tej nazwy) Sinwar zdołał pełnić dwa miesiące, po śmierci – w przeprowadzonym przez Izrael 31 lipca zamachu terrorystycznym w Teheranie – jego poprzednika Ismaila Haniji. W przeciwieństwie do Haniji, operującego z oddali azylu udzielanego mu przez emira Kataru, Sinwar przez cały czas trwającej już rok izraelskiej zagłady Gazy przebywał w bombardowanej enklawie.

Śmierć wojownika

Władze Izraela – najpierw rzecznik prasowy armii, potem minister spraw zagranicznych Izrael Kac, minister obrony Joaw Galant i premier Binjamin Netanjahu – informowały o tym oficjalnie dzień wcześniej, w czwartek 17 października, późnym popołudniem i wczesnym wieczorem, po tym, jak uzyskały wyniki identyfikacji zwłok wywiezionych dzień wcześniej z Rafah na południu Strefy Gazy do laboratorium w Jerozolimie. Komunikaty te zostały ogłoszone po kilku godzinach, roznoszących się w internecie pogłosek.

Sama śmierć miała miejsce dzień wcześniej, w środę 16 października. Chociaż izraelska armia szybko pogratulowała sobie skuteczności swojego wywiadu wojskowego, inaczej niż Hanija, który zginął w zaplanowanym zamachu, czy przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah, który zginął w bombardowaniu dzielnic Bejrutu, w których go namierzono, Sinwar poległ w aktywnej, bezpośredniej walce – i to po tym, jak izraelski patrol czołgowy wpadł na niego zupełnie przez przypadek. Wiele wskazuje, że izraelscy żołnierze mogli do końca nie wiedzieć, że to z nim walczą, orientując się o tym dopiero przy oględzinach zwłok.

Na ile można z doniesień odtworzyć przebieg wydarzeń, patrolujący czołg wystrzelił dwa pociski w stronę Sinwara i dwóch jego towarzyszy broni, zaskoczonych razem z nim. Sinwarowi odniósł ciężkie obrażenia prawej ręki, ale walczył do samego końca – ręką, która mu pozostała. Izraelscy żołnierze pobiegli za nim do pobliskiego budynku, ale, jak to izraelscy żołnierze, odważni tylko na odległość, stchórzyli i się wycofali, wysyłając za nim maszynę, drona. Sinwar odniósł wiele obrażeń, ale statecznie zmarł od strzału w głowę.

Jahja Sinwar (1962 -2024)

Jahja Sinwar urodził się w 1962 w obozie uchodźców w Chan Junus na południe od miasta Gaza, w rodzinie wypędzonej w czasie Nakby (w 1948 r.) z miasteczka al-Madżdal, którego obszar znajduje się w obrębie dzisiejszego miasta Aszkelon na południu Izraela. Jako młody człowiek dołączył do gazańskiego oddziału egipskiego Bractwa Muzułmańskiego. W 1982 r. zaliczył swój pierwszy pobyt (pół roku) w izraelskim więzieniu, pod zarzutami udziału w działaniach wymierzonych w bezpieczeństwo Izraela. W 1985 r. założył lokalny aparat bezpieczeństwa gazańskiego Bractwa Muzułmańskiego pod nazwą Al-Madżd. Jednostka ta deklarowała aktywny opór przeciwko izraelskiej okupacji Strefy Gazy i zwalczanie kolaborantów w szeregach Palestyńczyków.

W 1987 r., wraz z wybuchem Pierwszej Intifady, Hamas wyodrębnił się jako niezależna już od Bractwa Muzułmańskiego organizacja, deklarująca jako swój nadrzędny cel walkę o wyzwolenie Palestyny spod okupacji, tyle że inaczej niż świecki Fatah i Organizacja Wyzwolenia Palestyny, odwołując się do religijnych punktów odniesienia. Nowa organizacja uznała już wtedy – jak się potem okazało, trafnie – że OWP wstąpiła na drogę pełzającej kapitulacji wobec Izraela. Doświadczony w latach studenckich jako aktywista Sinwar znalazł się od razu w pierwszym garniturze założycielskiego składu organizacji.

Nie na długo, bo już 20 stycznia następnego roku został ponownie pojmany i skazany na wielokrotne dożywocie (niektóre źródła podają, że dożywocie plus trzydzieści lat więzienia). W więzieniu nauczył się biegle hebrajskiego i meandrów wewnętrznej polityki Izraela (to za sprawą tego pobytu, Izraelczycy mieli z czym porównać jego ciało i je tak szybko zidentyfikować). W więzieniu napisał też powieść pt. Al-Shawk wa’l Qurunful („Ciernie i goździki”), o chłopcu żyjącym w Gazie pod izraelską okupacją. Uwolniony został po 23 latach, 11 października 2011 r., jako jeden z 1027 Palestyńczyków wypuszczonych z więzień w zamian za przetrzymywanego przez Hamas izraelskiego żołnierza Gilada Szalita.

W 2012 r., w wewnętrznych wyborach w Hamasie, wybrano go do Biura Politycznego, w ramach którego nadzorował Brygady al-Kassam (zbrojne skrzydło organizacji). Stworzył wewnętrzny kontrwywiad Hamasu, który miał zabezpieczać organizację przed szpiegami przekupionymi czy zastraszonymi przez Izrael, w czym tkwią źródła legendy jego okrucieństwa. Zdrajcy byli nierzadko zabijani – jak bywa w warunkach każdej podobnie brutalnej militarnej okupacji i oporu przeciwko niej.

W 2015 Amerykanie umieścili go na oficjalnej liście ściganych na całym świecie „międzynarodowych terrorystów”. Był też w czołówce „ludzi do zabicia” izraelskich służb bezpieczeństwa. Od 2017 r. przez dwie kadencje był najwyższym urzędnikiem Hamasu w Gazie (drugim po Haniji, który działał głównie z Kataru).

7 października

Czwartkowe komunikaty najwyższych władz Izraela serwowane były w tonie triumfalizmu, gdyż Sinwar uważany jest za jeden z głównych „mózgów” operacji „Powódź al-Aksa” przeprowadzonej 7 października 2023. Operacji, która wstrząsnęła Izraelem i światem, ale potoczyła się niezgodnie z planem. Dwa tygodnie temu w rozmowie z BBC Chalil al-Hajja, zastępca Sinwara urzędujący w Katarze, powiedział, że celem operacji byli żołnierze i otaczające Gazę jednostki wojskowe, cywile padli ofiarą, bo wydarzenia wyrwały się spod kontroli. Z całą pewnością chodziło w niej też o pojmanie licznych zakładników, w nadziei na powtórzenie – na większą skalę – „dealu” w rodzaju tego, który kiedyś uwolnił Sinwara i 1026 innych osób.

Sinwara, tak samo jak bojowników Brygad al-Kassam, musiało tamtego dnia zaskoczyć, z jaką łatwością i jak daleko zdołali się wedrzeć w głąb Izraela, zanim ktokolwiek zareagował; że zastali śpiące koszary bez nocnej warty; że na swojej drodze napotkali muzyczny festiwal, o którego istnieniu nie wiedzieli. Musiało go też zaskoczyć, że izraelska armia odpaliła swoją niesławną „dyrektywę Hannibala”, strzelając do wszystkich, w tym do swoich, byle nie zostali wzięci za zakładników. Po raz pierwszy protokół ten odpalono po pierwsze na taką skalę, po drugie na cywilach. Pierwotnie miała on być stosowany wobec żołnierzy własnej armii, gdy groziło, że trafią do niewoli. Zachowanie izraelskiej armii musiało poskutkować paniką w szeregach al-Kassam, chaosem i wybuchami dodatkowej, nieprzewidzianej przemocy. Warto pamiętać, że bojownicy Hamasu to bardzo młodzi mężczyźni, którzy wyrośli w warunkach nieustającej traumy trwającej kilkanaście lat izraelskiej blokady i powtarzających się cyklicznie bombardowań Gazy, w których wielu z nich straciło bliskich sobie ludzi lub zostało osieroconych.

Już dwa dni później, 9 października 2023, Sinwar zaproponował Izraelowi wydanie wszystkich zakładników w zamian za odstąpienie przez Izrael od inwazji na Gazę. Netanjahu wszystkie propozycje odrzucał, najpewniej dlatego, że od dawna wyczekiwał okazji dla przeprowadzenia ostatecznej czystki etnicznej Gazy.

Taniec na grobie

Wystąpienie premiera Netanjahu w czwartek 17 października naszpikowane było właściwymi temu politykowi irracjonalnymi odwołaniami do „sił światła i ciemności”, „zwycięstwa dobra nad złem”, z wiadomym podziałem ról. Netanjahu jednym tchem potrafił powiedzieć, że szansa na pokój jest już teraz znacznie bliżej, i że zarazem wojna cały czas trwa, a śmierć Sinwara bynajmniej nie oznacza to jej końca. Pomimo napływających ze strony rodzin zakładników Hamasu, że teraz to już naprawdę trzeba ogłosić zawieszenie broni i uzgodnić wymianę jeńców, Netanjahu obstaje przy tym, że będzie ich nadal odbijać siłą. Przypomnijmy: jak dotąd izraelski ostrzał i bombardowania zabiły kilkakrotnie więcej zakładników niż ich wyswobodziły. Zapytajmy: kto właściwie miałby teraz negocjować, skoro Izrael zabija kolejno każdego, kto negocjować z nim próbuje?

Gdyby chodziło o państwo inne niż Izrael, można by choć trochę się łudzić, że wraz ze śmiercią drugiego z najważniejszych ludzi po stronie wroga (z innymi zabitymi po drodze), w Waszyngtonie i stolicach europejskich zacznie być słychać jakiś nowy ton. Np., że skoro przywódcy Hamasu zostali „wyeliminowani”, to „cele wojny zostały osiągnięte”, a więc wystarczy już tej rzezi, a jak nie, to my zawieszamy wsparcie i zaraz nie będziecie mieć czym strzelać. Z Pałacu Elizejskiego Emmanuel Macron, być może dlatego, że ma miliony obywateli arabskiego pochodzenia, których krew kipi z gniewu, a Francja jest też trochę jednak przywiązana do bombardowanego obecnie przez Izrael Libanu, pisnął nawet coś takiego. Ale cóż on znaczy wobec woli Imperium Amerykańskiego? Abstrahując od tego, że jak dotąd nie miał problemu z krytykowaniem Netanjahu i wysyłaniem mu broni jednocześnie.

Kto wie, czy sytuacja nie rozwinie się zupełnie inaczej? Netanjahu dokonywał bombardowań i inwazji lądowej Rafah w geście bezczelnego lekceważenia wobec „czerwonej linii” zarysowanej tam przez administrację prezydenta USA Joe Bidena. Na ten najbardziej na południe wysunięty, dociśnięty do granicy z Egiptem, skrawek Strefy Gazy uciekła wcześniej, w nadziei na schronienie, większość ludności innych części enklawy. Izrael to lekceważył. Teraz, kiedy okazało się, że to właśnie w Rafah przebywał sam Sinwar, Netanjahu nadmie się jeszcze bardziej i może tego używać jako argumentu przeciwko każdej kolejnej „czerwonej linii”, którą ktokolwiek będzie miał odwagę przed nim rysować. Na zasadzie: gdybyśmy poszanowali wasze poprzednie czerwone linie, to Sinwar by żył do dzisiaj.

Biden, przebywając akurat w Berlinie, powiedział kilka frazesów o szansie na poszukiwanie drogi do pokoju, ale pogratulował niezwłocznie premierowi Izraela i śmierć Sinwara nazwał oficjalnie „momentem sprawiedliwości” i „dobrym dniem dla świata”, przyznając też, że Stany Zjednoczone pracowały razem z Izraelem, żeby namierzyć i dopaść Sinwara. „Hamas już nie będzie w stanie przeprowadzić drugiego 7 października”, proklamował. Nowy „lewicowy” premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer proklamował, że jego kraj „nie będzie płakać po Sinwarze”.

Po Sinwarze

Co teraz? Niewykluczone, że Hamas powróci do znanej już z przeszłości formuły przywództwa do pewnego stopnia niejawnego i rozproszonego. Jednak Izrael na pewno nie wykończył w ten sposób ani palestyńskiego oporu w ogóle, ani Hamasu w szczególności. Izrael zamordował już całą serię przywódców Hamasu, poczynając od pierwszego, Szejka Ahmada Jassina, i nigdy nie rozbiło to organizacji.

Zachodnie media lubują się w opowieściach o okrucieństwie Sinwara i twierdzą, że jego rodacy nazywali go „rzeźnikiem Gazy”. W dniu, w którym dowiedzieliśmy się o jego śmierci, brytyjska dziennikarka Hind Hassan, która przeprowadziła ostatni wywiad z Sinwarem dla zachodniego medium (w 2021 r. dla portalu Vice) opowiedziała na antenie katarskiej Al Dżaziry, jak do tego wywiadu doszło. Spotkała go najzwyczajniej w biały dzień na ulicy i do niego podeszła z pytaniem, czy może z nim porozmawiać. Nie zatrzymali jej nawet żadni ochroniarze. Dość niezwykłe, jak na człowieka znienawidzonego ponoć przez swoich rodaków.

W geście zaczadzenia własną siłą i pogardą dla przeciwnika, a także oderwania od rzeczywistych nastrojów na świecie, izraelska armia szybko opublikowała nagrane przez drona wideo pokazujące ostatnie chwile Sinwara. Lewą ręką, bo tylko tę miał wciąż sprawną, rzuca on jakimś kijem czy prętem w podążającego za nim drona. Rzuca ostatnie wyzwanie okupantowi, idąc z godnością na spotkanie śmierci, której się nie boi.

Jak trafnie powiada na Instagramie nowozelandzki komentator Pere Huriwai-Seger, publikacja przez Izrael tego zagrania była dla Izraela

„wyjątkowo złym zagraniem PR-owym. Zazwyczaj, publikując swoją krwawą propagandę, okupacja stara się pokazać Palestyńczyków jako bezsilnych i bezkształtnych nosicieli cierpienia, jak wtedy, gdy opublikowali wideo, na którym strzelają z nieba do Palestyńczyków starających się dostać coś do jedzenia. Ma to za zadanie znieczulanie nas i przyzwyczajenie do myśli, że bycie zabijanymi to jest coś, co się Palestyńczykom po prostu przytrafia. Używane to jest także po to, by demoralizować Palestyńczyków i tych, którzy ich wspierają, obrazami, które portretują bezgraniczną potęgę okupacji. Dlatego nigdy nie pokazują Palestyńczyków rzucających się do walki. Ale tym razem nagranie pokazuje, jak ten odważny rangatira – niezłomny przywódca [w języku maori – przyp. J.P.] – walczy do ostatniego tchu. Nie tylko nie jest to demoralizujące, ale nazwałbym wręcz tę scenę prawdziwie inspirującą. […] Pokazując nam to nagranie, siły okupacyjne poszły wbrew swoim własnym narracjom. Cały ten czas mówili, że Sinwar żyje jak miliarder w Katarze albo ukrywa się w tunelach za ‘żywymi tarczami’. Tymczasem walczył na pierwszej linii, z towarzyszami broni, przeciwko ludobójstwu high-tech”.

Popularna w mediach społecznościowych niezależna australijska dziennikarka Caitlin Johnstone napisała, że „żadna propaganda Hamasu nie mogłaby przedstawić Hamasu bardziej ‘kozackim’ (badass) niż opublikowane przez Izrael nagranie Sinwara”.

W znakomitym wywiadzie udzielonym amerykańskiemu programowi Democracy Now, mówiąc z Kapsztadu w Republice Południowej Afryki, Tareq Baconi, autor świetnej książki Hamas Contained: The Rise and Pacification of Palestinian Resistance, powiedział, że „usunięcie” Sinwara nie przybliża nikogo do zawieszenia broni, bo to nie Sinwar był kiedykolwiek przeszkodą na drodze do zawieszeniem broni. Nie spowoduje ono też zakończenia wojny, bo Izrael jest na ludobójczej wojnie przeciwko Palestyńczykom jako społeczeństwu, a nie z Hamasem jako organizacją. Nie spowoduje też wygaszenia palestyńskiego oporu, ponieważ jego źródłem nie są szczególne osobowości indywidualnych przywódców, tylko sytuacja brutalnej militarnej okupacji i reżimu apartheidu, pod których jarzmem żyją, oraz wynikające z nich pragnienie wolności. A Hamas ma i tak bardzo kolektywne podejście do sprawowania przywództwa.

Kropla drąży skałę! Twoje zaangażowanie ma znaczenie. Pomóż w promocji tego portalu. Udostępnij proszę:
Jarosław Pietrzak
Jarosław Pietrzak
Artykuły: 15
Skip to content