Joe Sacco i Palestyna – czy można opisać prawdziwy reportaż w komiksie?

Sacco spędzał miesiące, a niekiedy lata w terenie, prowadząc rozmowy z mieszkańcami regionu, obserwując codzienne życie i zbierając opowieści o cierpieniu, nadziejach i niezłomności ludzi żyjących pod okupacją. […] Świadomie przyjmuje rolę zachodniego dziennikarza, który udaje się na Bliski Wschód, by skonfrontować rzeczywistość, niezrozumiałą dla jego amerykańskiej czy zachodniej publiczności. Wie, że historie, które są mu opowiadane, są w jakiś sposób filtrowane.


Joe Sacco, rysownik i dziennikarz amerykańsko-maltańskiego pochodzenia, to postać, która na trwałe wpisała się w krajobraz dziennikarstwa wizualnego, wprowadzając reportaż graficzny na zupełnie nowy poziom. Jest rzadkim przypadkiem twórcy, który zajmuje się zarówno warstwą tekstową i graficzną swoich prac, zrywając z tradycyjnym podziałem na scenarzystów i rysowników.

Czym jest reportaż graficzny? To forma dziennikarstwa, która wykorzystuje obrazy – rysunki, kadry komiksowe, ilustracje – jako główny nośnik opowieści. Łączy w sobie cechy tradycyjnego reportażu i narracji wizualnej, pozwalając w nietypowy sposób przedstawić wydarzenia, emocje i kontekst społeczno-polityczny opisywanych historii. Dzięki temu odbiorca ma szansę zobaczyć nie tylko fakty, ale i ludzkie reakcje, subtelne niuanse sytuacji, które bywają trudne do uchwycenia przy użyciu słów. Najczęściej przybiera formę zbliżoną do klasycznego komiksu, chociaż nie musi takim być. Jednym z moich pierwszych kontaktów z tą formą były prace Patrica Chappatte – który opracował w ten sposób min tematy przestępczości w Gwatemali, sytuacji w strefie Gazy czy muzyków K-popowych; oraz właśnie Joe Sacco, którego reportaż o Gazie chciał ekranizować sam Dennis Villenueve.

To nie tylko komiks

Prace Joe Sacco, szczególnie związane z konfliktem izraelsko-palestyńskim, a także wojną w Bośni i Hercegowinie, pokazują, że sztuka może stać się potężnym narzędziem dokumentowania rzeczywistości. Są to reportaże, w najczystszej formie – Sacco jedzie na miejsce, rozmawia, doświadcza, opisuje. Rozmowy, które odbył następnie rysuje – widzimy więc kadry przedstawiające zarówno jego rozmówców, rzeczy, o których opowiadają oraz sytuacje, których doświadczył osobiście. Często komiks składa się w prawie równej części z rysunków i bloków tekstu, po to, by następnie zwolnić i pozwolić przemówić obrazom. Reportaże mają swój rytm i dynamikę, zależną od tematu – rysunki i kadrowanie działają jak praca kamery, jednak forma pisana pozwala na przekazanie dużo większej ilości tekstu i danych, niż film.

Sacco spędzał miesiące, a niekiedy lata w terenie, prowadząc rozmowy z mieszkańcami regionu, obserwując codzienne życie i zbierając opowieści o cierpieniu, nadziejach i niezłomności ludzi żyjących pod okupacją. Jego najsłynniejszym komiksem-reportażem jest Palestyna z 2001 r., wydana oryginalnie w formacie dziewięciu klasycznych amerykańskich 30-kilkustronnicowych zeszytów, a następnie w wydaniu zbiorczym. Stanowi ona swego rodzaju kronikę konfliktu, w której nie chodzi jedynie o przedstawienie brutalnych starć, ale przede wszystkim o ukazanie ludzkich historii, skrytych za trwającą dekady wojną i okupacją. Pracując nad tematem, autor spędził dwa miesiące podczas pierwszej Intifady (1992/1993) na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Sacco nie unika trudnych tematów; podejmuje się ukazania codziennych dramatów, z jakimi borykają się Palestyńczycy – od restrykcji i przemocy, po wyobcowanie i poczucie bezsilności wobec ogromu politycznych machinacji. Jego rysunki zdają się mówić własnym językiem, wyrażając emocje i atmosferę miejsca, które często jawi się jako strefa zapomnienia, gdzie ludzkie historie giną w gąszczu politycznych sporów. Sacco zwraca jednak uwagę na detale – na to, że palestyński lekarz (czyli osoba, która kojarzy się nam z dobrobytem), z przyczyn ekonomicznych, mieszka wspólnie z braćmi i rodzicami do późnej dorosłości, dzieląc na zmianę to samo łóżko. Albo na to, jak wszystkim – od sklepikarzy po liderów Fatahu – komplikuje sprawę w piaszczystej, pozbawionej często bruku czy jezdni Gazie, mocny, zmieniający wszystko w błoto deszcz.

Analiza systemu

Nie można pominąć faktu, że Sacco w swoim przekazie kieruje uwagę nie tylko na same ofiary konfliktu, ale także na mechanizmy władzy, które przyczyniają się do utrwalania nierówności i eskalacji przemocy. Znajdziemy w nich też komentarze na temat szeregu małych spraw – ot, pokaże w jednym ze swoich komiksów palestyńską uprawę pomidorów, co jest komentarzem do kwestii bezpieczeństwa żywnościowego i tego, jak produkcja własnej żywności, czyli uniezależnienie się chociaż trochę od żywności spoza izraelskiej blokady – jest formą oporu. Widzimy grupy dzieci zaczepiających przechodniów i niełatwą relację, jaką ma z nimi Sacco – co służy za komentarz do kwestii demografii Strefy Gazy. Takich historii są w Palestynie dziesiątki. Matka opowiadająca o postrzelonym przez izraelskich żołnierzy synu, który umierał 45 godzin, czekając na pomoc medyczną, której im odmówiono. Chłopcy postrzeleni w nogę przez dorosłych mężczyzn, aby nauczyli się „szacunku”. Samochody zatrzymywane na checkpointach, gdzie na pasażerów czekało pobicie i niszczenie mienia. Jego reportaże są krytycznym, ale przystępnym dla odbiorcy spojrzeniem na instytucje społeczne, kwestie ekonomiczne czy na politykę międzynarodową, która – zdaniem autora – nie potrafi znaleźć równowagi między interesami państw a prawami jednostek.

Estetyka

W wizualnych relacjach Sacco widzimy, jak codzienne życie staje się areną dramatów, w których każdy detal, każdy gest nabiera głębszego znaczenia. Jego rysunki są proste, czasami prawie brzydkie, ale jednocześnie bardzo emocjonalne. Pozwalają płynnie przekazać historię, bez skupienia się na graficznych detalach, jednocześnie zachowując wszystko co najważniejsze – jak organizacja przestrzeni, ubiór postaci czy wyraz twarzy. Dzięki przyjętej formie – odróżnieniu od reportażu pisanego – widzimy twarze jego rozmówców w formie, w której zapamiętał je autor, w środku opowiadanej historii, w najbardziej intymnych momentach, trudnych do złapania przez aparat fotograficzny. Widzimy ich łzy czy złość. Widzimy frustrację w oczach Palestyńczyka, który jest trzecim pokoleniem uchodźców i który – tak jak jego ojciec i dzieci – nie zna życia bez godziny policyjnej. Widzimy jego wściekłość, gdy oglądając zachodni przewodnik po Palestynie, dostrzega przedstawienie typowego Palestyńczyka jako zawiniętego w szaty Araba prowadzącego osła. „ Tak nas widzą? Powiedz im, powiedz. W mojej rodzinie, wśród moich kuzynów są studenci! Profesor! Nauczyciel informatyki!” – krzyczy, domagając się, by zobaczono w nim wyjątkowość, a przede wszystkim człowieka. W innej historii oglądamy rożne przypadki osób zranionych czy okaleczonych podczas Intifady. Początkowo takie osoby czują się bohaterami, mają wrażenie, że zrobiły coś dla swojej ojczyzny – z czasem jednak dostrzegają, że poza „szanujemy cię” – rytualnie rzucanym przez sąsiadów i rówieśników – mogą liczyć na kiepskie życie w przestrzeni i środowisku niedostosowanym do ich potrzeb. Innym razem Sacco bierze udział w palestyńskim weselu, gdzie tylko na jednym kadrze pojawia się informacja, że brat panny młodej, nastolatek, został bardzo niedawno zastrzelony przez żołnierzy IDF, ale nikt nie chce, aby popsuło to z dawna oczekiwane święto. To właśnie dzięki takim zabiegom Sacco zdołał zbudować narrację, która nie tylko informuje, ale i porusza, zmuszając do refleksji nad kondycją współczesnego świata.

Obserwator

Sacco świadomie przyjmuje rolę zachodniego dziennikarza, który udaje się na Bliski Wschód, by skonfrontować rzeczywistość, niezrozumiałą dla jego amerykańskiej czy zachodniej publiczności. Wie, że historie, które są mu opowiadane, są w jakiś sposób filtrowane. Wie, że doświadczenie bycia zachodnim obserwatorem obozów dla uchodźców jest (a przynajmniej było w latach 90 i 00) spektaklem, powtarzanym codziennie dla dziesiątek wolontariuszy i dziennikarzy. Wie, że „UNRWA trips” są zorganizowane i że część jego rozmówców nad herbatą opowiada tę samą historię kolejnej osobie. Jednocześnie dotyka ważnej część pracy dziennikarza czy twórcy – ma bowiem świadomość, że bierze czyjeś historie i robi z ich swoją pracę, na której zarabia, często dając w zamian bardzo niewiele. Jego rozmówcy po opowiedzeniu swoich historii często proszą go o zorganizowanie pomocy medycznej, wsparcie w wyjeździe czy w znalezieniu pracy. Często Sacco nie może udzielić pomocy, o którą jest proszony – i ewidentnie czuje z tego powodu poczucie winy. Wie, że między nim a jego bohaterami panuje fundamentalna nierówność – on, ze swoim amerykańskim paszportem, może wyjechać gdzie i kiedy chce. Może żyć w pięknym domu, w kraju z opieką zdrowotną i wolnością słowa. Za przetworzone przez siebie historie – często tragiczne – swoich rozmówców, dostaje wypłatę w dolarach i społeczne uznanie. Jednocześnie jego pozycja – czy finansowa czy społeczna – jest za słaba, żeby pomóc wszystkim czy wywołać jakąkolwiek systemową zmianę. Zapewne dlatego sam rysuje siebie w niepochlebny sposób – z pustymi, białymi okularami, wystającymi zębami, zakolami czy niemądrą miną. Celowo przedstawia siebie jako nieporadnego widza, unikając łatwej pokusy heroizacji, kreowania siebie na bohatera czy osobę sprawczą.

Równocześnie, Joe Sacco nie łudzi się, że jako „neutralny” obserwator pozostanie niewidoczny i nie wywrze wpływu na wydarzenia wokół niego. Zamiast tego akceptuje swoją rolę, koncentrując się także na osobistym doświadczeniu swojej pracy. Opisuje niechęć czy nieufność, z jaką się spotyka. Bierze udział w demonstracjach, pogrzebach, blokadach dróg oraz spotkaniach z żołnierzami. Pod koniec Palestyny staje się jeszcze bardziej aktywny, dzieląc się jedzeniem i miejscem do spania z Palestyńczykami, z którymi przeprowadza wywiady, łamiąc godziny policyjne. Jego zaangażowanie po stronie Palestyny jest jasne i wynika z bezpośredniej bliskości względem ludzi, o których pisze.

Trudny obiektywizm

Nie unika też opisywania rzeczy, które mogą wzbudzać niechęć współczesnych odbiorców do Palestyńczyków – do dzisiaj pamiętam jeden z kadrów Palestyny, na którym przedstawiał zatłuczenie osoby uznanej za izraelskiego kolaboranta na ulicy czy inny, przedstawiający dziewczynę zabitą w ramach zabójstwa honorowego. Pokazuje 15- i 13-latków pracujących dla Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny Innym razem Sacco jest zakłopotany, gdy po rozmowie z wyjątkowo ciekawą świata dziewczynką, jej rodzina – pół żartem, pół serio – pyta ją czy byłaby zainteresowana małżeństwem. Jego wsparcie i współczucie dla Palestyńczyków jest jasne, jednak nie jest jednym z tych naiwnych Zachodniaków, którym akurat w maszynie losującej wypadło, że teraz po Kurdach czy Ukraińcach, najszlachetniejszą i pozbawioną skazy grupą są Arabowie. Sacco jest w pełni świadom krzywd i uprzedzeń, jakie zdarzało się popełniać Palestyńczykom – i co ważne, czasami konfrontuje ich z tym bezpośrednio. Ciągle jednak uważa, że cierpienie, które ich spotyka jest niesprawiedliwe i nieludzkie, i w żadnej mierze nie może być usprawiedliwione.

Jego podejście do tematu wzbudzało liczne dyskusje. Krytycy wskazywali na subiektywizm i jednostronność przekazu, podkreślając, że rysunki – dużo bardziej niż zdjęcia – są polem interpretacji i mogą być równie mocno zmanipulowane czy stronnicze, co opisy pisane. Narysowane postaci i sceny przecież – mimo przekazywania wielu emocji – mogą wcale nie przekazywać nam faktycznego przebiegu wydarzeń, mimo że forma reportażu sugeruje obiektywność i rzetelność. Jednak dla wielu czytelników właśnie ta intensywność emocjonalna i nieugięta szczerość stanowią o sile jego reportaży. Sacco, operując zarówno słowem, jak i obrazem, pozwala odbiorcy wejść w świat, który zwykle jest ukrywany za szyfrem politycznych oświadczeń i medialnych uproszczeń.

Obojętność zachodu

Co prawda, Palestyna jest najpopularniejszym dziełem Sacco, ja osobiście bardziej doceniam Gazę. Przypisy (ang. Footnotes on Gaza). Palestyna to slideshow, 300 stron zawierających kilkadziesiąt krótkich, często niepowiązanych z sobą historii dotyczących różnych aspektów życia Palestyńczyków, a Przypisy są prawdziwym dziennikarstwem śledczym na ponad 400 stronach, nie licząc dodatków, przypisów i objaśnień.

Sama historia powstania Przypisów jest znamienna. Sacco wspomina jak w 2001 r. pracował z dziennikarzem Chrisem Hedgesem, jako ilustrator w Khan Younis. Dokumentowali pierwsze miesiące drugiej intifady. Przy okazji – pamiętając z lektury Fateful Triangle Chomskiego o masakrze, dokonanej tam 1956 r. – poświęcili dzień, rozmawiając 45 lat później z jej świadkami. Jeden z nich, który obserwował te wydarzenia – i morderstwo swoich bliskich – jako 9 latek, był już starszym mężczyzną, jednym z liderów Hamasu. Otwarcie mówił, jak trauma tych wydarzeń ukształtowała go i jak zasiała w nim nienawiść do Izraelczyków. Zebrane historie miały dać kontekst wydarzeniom współczesnym, a w artykule Hedgesa przełożyły się na kilka akapitów. Z nieznanych przyczyn, redaktor „Harper’s Magazine” usunął te fragmenty jako zbędne. Sacco zareagował na to złością–dlaczego ta masakra, kosztująca życia 275 osób, jeśli wierzyć źródłom ONZ, miałaby zostać zapomniana?

Jest taka scena, w jednym z ostatnich zeszytów Palestyny – Sacco słucha kolejnej matki opowiadającej o zamordowanym synu. Spieszy się, bo zaraz ma kolejne spotkania, zbliża się godzina policyjna, więc przerywa jej. Odbębnia całą tę empatyczną formułkę – wiecie, o tym, że dziękuje, podziwia, na pewno było ciężko opowiedzieć to obcemu, wszystkie te frazesy, których mamy po dziurki w nosie, żyjąc w epoce therapy talku i pop-psychologii – i chce jechać dalej. Z uprzejmości przechodzi przez to, co już słyszał w innych domach – o tym, że rodzina czuje się źle, kiedy patrzą na nią ze zdjęć ich martwi synowie, obejrzał zakrwawiony plecak szkolny, wysłuchał kolejnej historii o nocnym, nielegalnym pogrzebie. I co dalej?–pyta sam, czując, że wpadł w sidła znieczulicy. Kobieta pyta go, co może dla niej zrobić? Nie chce pieniędzy, chce godności, rozpoznania, wsparcia, zmiany. Rozmawiała już z reporterami, to nie jest jej pierwszy wywiad. Przychodzą, rozgrzebują rany, piszą swoje małe tekściki i odchodzą. „Chcemy naszego człowieczeństwa. Chcemy być postrzegani jak prawdziwi ludzie” – mówi kobieta. Pokazuje ona blizny i rany na ciałach swoich pozostałych, żyjących synów, a Sacco, cichutko w głowie, myśli sobie „Pff, widziałem już takie, to nic nowego”.

 Kilka stron dalej Sacco jest dla siebie bezlitosny. Przyznaje, że kiedy wraca z Gazy do Jerozolimy – myśląc o dziewczynach z Europy, które poznał w hotelu; prysznicu, świeżych ciuchach, wygodnym łóżku – a w taksówce zbiorczej zagaduje go nastolatek, który przesiedział dwa lata w więzieniu za rzucanie kamieniami, to słucha go trochę wbrew sobie. Najchętniej już byłby w domu, skończył tę całą przygodę – jednak ma jeszcze półtorej godziny jazdy i wie, że powinien wysłuchać tej historii, tak podobnej do wszystkich innych, zlewającej się z innymi.

Jeśli rzeczywistość będzie wytwarzać więcej okropieństw, niż jest w stanie przeprocesować nasz mózg, najpewniej po prostu przestaniemy je widzieć. Co najwyżej będą notatką na dole strony, kolumną w tabeli. Ciekawostką dla zawodowych historyków. Przypisem.

Gaza. Przypis jest napisana przez Sacco w pełnej świadomości tego zjawiska, jednak wbrew niemu samemu. Autor dokumentuje dwie masakry z listopada 1956 – jedną z Rafah, drugą w Khan Younis, podczas których kilkuset palestyńskich mężczyzn zostało zabranych z domów i rozstrzelanych bez sądu, w ramach, jak nazywają to Izraelczycy – „przycinania trawy” albo „walki z terroryzmem”. Joe Sacco jest świadom, że dla większości ludzi to po prostu kolejna masakra, niewarta dodatkowej wzmianki. Jednak, widząc słabe udokumentowanie tego zdarzenia, sprzeczne doniesienia izraelskich oficjalnych źródeł oraz mając świadomość, że właśnie ma ostatnią szansę dotarcia do tych, którzy pamiętają te zdarzenia, autor decyduje się przemienić ten przypis w pełnoprawną historię. Oddać głos ofiarom i tym, którzy dzięki szczęściu lub wiekowi ofiarami nie zostali. Przeplata to wszystko z wydarzeniami, które mają miejsce podczas, kiedy dokumentuje swoją wizytę – zabiciem przez IDF amerykańskiej wolontariuszki Rachel Corrie, wybuchem wojny w Iraku, niszczeniem palestyńskich domów przez buldożery.

Pamiętacie jak wcześniej pisałem o matce zabitego chłopca, z którą rozmawiał Sacco? Pytała go, jaki jest pożytek z kolejnego wywiadu.  Dziennikarz zaczął się zacinać, nie odpowiedział wprost, nieśmiało krytykował politykę publiczną USA, coś mówił o tym, że ma nadzieję, że jego teksty wywołają jakąś zmianę. W odpowiedzi usłyszał, że ludzie tylko gadają i gadają, ale za gadaniem i deklaracjami wsparcia nie idzie realna pomoc czy czyny. Sacco odpowiada, że nie wie co ma powiedzieć. Zakłada buty i biegnie na kolejny wywiad, w pozornie bezdusznym kotle reporterskiej pracy.

W pewnym sensie, kariera Sacco znalazła odpowiedź, której jemu samemu brakowało 30 lat temu. Jego komiksy powstawały długie lata po tym, jak zaczął zbierać swoje materiały. Miał problemy ze znalezieniem wydawcy, który przyjąłby taką formę ostatecznego dzieła, na której mu zależało. Ostatecznie, reportaże zostały docenione podczas swoich premier, zbierając nagrody i pochlebne recenzje. Jednak ich prawdziwa wartość, zupełnie niespodziewanie, objawiła się w najczarniejszej godzinie – po rozpoczęciu masakry Gazy w 2023 r. Wydawca komiksu, Fantagraphic doniósł, że nagle, cały nakład Palestyny został wyprzedany i w pośpiechu musiał drukować kolejne egzemplarze, które schodziły na pniu. Ameryka zaczęła czytać Sacco i dowiadywać się od niego o historii Palestyny i o tym, że ta wojna nie miała swojego początku 7 października 2023 r. Reportaż graficzny był przekazywany na kampusach z rąk do rąk, będąc jednym z paliw i narzędzi edukacji podczas protestów, które przetoczyły się przez USA.

Czasami, praca reporterska przynosi owoce, chociaż nie zawsze w czasie i w miejscu, w którym się tego spodziewamy.

Udostępnij:
Paweł Jędral
Paweł Jędral

Analityk, reportażysta, absolwent MISH, realizował projekty badawcze m.in. związane z polityką międzynarodową czy bioróżnorodnością.

Artykuły: 9
Przejdź do treści