Całkowita bezprawność izraelskiej okupacji
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze: „obecność Izraela na Palestyńskich Terytoriach Okupowanych jest bezprawna”.
Artykuły publikowane w dziale OPINIE wyrażają poglądy ich autorów i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji.
19 lipca 2024 r. w Hadze Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, najwyższy organ sądowniczy Organizacji Narodów Zjednoczonych, ustami obecnego przewodniczącego, libańskiego sędziego Nawafa Salama, ogłosił tzw. „opinię doradczą” (advisory opinion) w kwestii „prawnych konsekwencji praktyk i polityki Izraela na Okupowanym Terytorium Palestyńskim, w tym we Wschodniej Jerozolimie”.
Nie mylić z toczącą się równolegle głośną sprawą, w której Republika Południowej Afryki, w grudniu 2023 r., oskarżyła Izrael o dokonywanie w Gazie ludobójstwa. Sprawa RPA kontra Izrael toczy się swoim trybem i zapewne toczyć się będzie jeszcze długo, gdyż ludobójstwo jest pośród zbrodni przeciwko ludzkości zarówno najcięższą, jak i nacechowaną wysoko ustawioną poprzeczką wymaganego dowodu (wymaga udowodnienia intencji).
Opinia doradcza
Opinia z 19 lipca nie ma nawet bezpośredniego związku z zagładą Gazy dokonywaną przez Izrael od października ubiegłego roku. Choć, oczywiście, kontekst ludobójstwa w Gazie wisi dzisiaj nad każdą deliberacją nad izraelską okupacją. O opinię do haskiego trybunału, zgodnie ze statutem MTS wpisanym w Kartę Narodów Zjednoczonych, zwróciło się Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych już na przełomie 2022 i 2023 r. (rezolucję przyjęto 30 grudnia, proces składania wniosku do MTS zamknięto w styczniu), a więc na wiele miesięcy przed operacją Hamasu z 7 października 2023 r.
Dlatego tak dziwne – choć jednocześnie do przewidzenia – były reakcje mediów głównego nurtu. Nie tylko w Polsce, choć w Polsce, jak zwykle, bardziej. Informacja była marginalizowana, pomijana, redukowana do krótkiej wzmianki upychanej mimochodem pomiędzy „ważniejsze” materiały. Była też przedstawiana w sposób fałszywie umniejszający jej znaczenie. Okrawano ją np. z treści, choćby streszczając ją tak, lub opatrując takimi „leadami”, jak gdyby głównym przedmiotem opinii MTS była legalność samych tylko izraelskich osiedli na Zachodnim Brzegu. Gorliwie też powtarza się, że opinia jest „niewiążąca”.
Przedmiot opinii
Jak pisała już na tych łamach Natalia Pitala, przedmiotem oceny MTS jest całość reżimu militarnej okupacji i rasowej segregacji zaprowadzonego nad Palestyńczykami i ich terytoriami przez Państwo Izrael.
Zacytujmy zresztą sam Trybunał (informacja prasowa MTS z 19 lipca 2024, s. 1-2):
„― przedłużająca się obecność Państwa Izrael na Okupowanym Terytorium Palestyńskim jest bezprawna;
― Państwo Izrael jest w obowiązku położenia kresu swojej bezprawnej obecności na Okupowanym Terytorium Palestyńskim tak szybko, jak to tylko możliwe;
― Państwo Izrael jest zobowiązane do natychmiastowego przerwania wszelkiej aktywności osadniczej oraz do ewakuowania wszystkich osadników z Okupowanego Terytorium Palestyńskiego;
― Państwo Izrael jest w obowiązku zadośćuczynić wszelkim szkodom wyrządzonym wszystkim poszkodowanym osobom fizycznym i prawnym na Okupowanym Terytorium Palestyńskim;
― wszystkie państwa mają obowiązek nieuznawania za legalną sytuacji wyrastającej z bezprawnej obecności Państwa Izrael na Okupowanym Terytorium Palestyńskim, oraz nieudzielania pomocy ani wsparcia wysiłkom podtrzymującym sytuację wytworzoną przeciągającą się obecnością Państwa Izrael na Okupowanym Terytorium Palestyńskim;
― organizacje międzynarodowe, włączając Organizację Narodów Zjednoczonych, są zobowiązane nie uznawać jako legalnej sytuacji wyrastającej z bezprawnej obecności Państwa Izrael na Okupowanym Terytorium Palestyńskim; oraz
― Organizacja Narodów Zjednoczonych, a w szczególności jej Zgromadzenie Ogólne, które wystąpiło z wnioskiem o tę opinię, oraz Rada Bezpieczeństwa, powinny rozważyć konkretne sposoby i dalsze działania wymagane, by tak szybko, jak to tylko możliwe, położyć kres bezprawnej obecności Państwa Izrael na Okupowanym Terytorium Palestyńskim.”
W innym miejscu długiego dokumentu advisory opinion (s. 65) MTS stwierdza, że reżim segregacji i dyskryminacji, który Izrael narzucił wszystkim Palestyńczykom żyjącym pod jego jurysdykcją, a więc pomiędzy rzeką Jordan a Morzem Śródziemnym, stanowi naruszenie Międzynarodowej konwencji
w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji rasowej.
Nielegalność izraelskiej okupacji
Okupacja i apartheid trzymające miliony Palestyńczyków pod butem określają de facto całokształt realnie istniejącego Państwa Izrael, a nawet warunki możliwości jego istnienia jako „państwa żydowskiego” (czyli z definicji dyskryminującego autochtoniczną, palestyńską populację). Nieznaczną tylko przesadą byłoby więc stwierdzenie, że sędziowie Trybunału pod znakiem zapytania postawili legalność Państwa Izrael tout court – w jego obecnym kształcie ustrojowym. Trybunał wskazał m.in. na konieczność anulowania wszelkich aktów prawnych wydanych przez Izrael, które tworzą, legalizują i normalizują ciągnącą się w nieskończoność okupację, kolonizację oraz segregację ludności i dyskryminację jej nieżydowskiej części. Trudno tak na kolanie oszacować, ile z izraelskiego prawa by się ostało po takim anulowaniu – ale być może niezbyt dużo.
Trybunał wskazał, że Izrael ma obowiązek zadośćuczynienia wszystkim poszkodowanym ludziom i podmiotom prawnym. Oznacza to zwrócenie zagrabionej ziemi, innych zrabowanych zasobów, a tam, gdzie to już niemożliwe oraz w odniesieniu do krzywd innego rodzaju – wypłacenie reparacji. Państwo Izrael krzywd wyrządziło Palestyńczykom tyle, że aby z takiego zobowiązania się wywiązać, musiałoby chyba całe wystawić się na aukcji.
Wiążąca, niewiążąca
Są tylko dwie rzeczy, o jakich może świadczyć powtarzanie z uporem godnym lepszej sprawy fraz o „niewiążącym” charakterze opinii MTS (jakby była to zaledwie jakaś subiektywna opinia kilku przypadkowych osób). Pierwsza to zła wola; zaangażowanie mówiącego w legitymizowanie izraelskiej okupacji i reżimu apartheidu, a zarazem w delegitymizowanie palestyńskiego oporu (prawomocnego – jak każdy opór antykolonialny). Druga to kompletny brak pojęcia o prawie międzynarodowym, jego instytucjach i jego procedurach.
Że opinia nie jest „wiążąca” nie ma nic wspólnego z jej znaczeniem czy rangą w systemie prawa międzynarodowego. „Wiążące” są wyroki MTS w sporach między państwami, kiedy np. jedno państwo jest pozwane przez inne państwo lub państwa. „Niewiążący”, jak chce wiele mediów, charakter lipcowej opinii, oznacza tylko, że nie jest ona wyrokiem w rezultacie sprawy wniesionej takim pozwem, a odpowiedzią na skierowaną do MTS prośbę o wydanie opinii doradczej właśnie. W żaden sposób nie umniejsza to faktu, że opinia jest autorytatywna, stanowi definitywną interpretację prawa międzynarodowego w odniesieniu do konkretnej sytuacji zaprowadzonej przemocą przez Państwo Izrael na Okupowanym Terytorium Palestyńskim, na podstawie traktatów i konwencji międzynarodowych, które wszystkie są jak najbardziej wiążące dla „wysokich umawiających się stron”, czyli państw-sygnatariuszy. Od tej opinii tak samo nie ma już odwołania, jak nie ma od wyroku MTS.
Próby umniejszania znaczenia tej decyzji są kompulsywną reakcją klas panujących bloku euroatlantyckiego, uwikłanych w wielowymiarowy współudział w zbrodniach Izraela, na wywołujące w nich trwogę – i uzasadnione – przeczucie, że opinia z 19 lipca jest w istocie przełomowa i jako taka przejdzie do historii.
Historyczność opinii
Jest przełomowa i nie tylko przejdzie do historii, ale będzie miała swój udział w kształtowaniu nadchodzącej przyszłości. Dlaczego?
Primo. Pomimo, iż niejedno z twierdzeń zawartych w tym orzeczeniu pojawiało się już w poprzednich decyzjach i stanowiskach instytucji prawa międzynarodowego, w tym samego MTS, tamte wcześniejsze orzeczenia obejmowały zawsze węższe, wycinkowe problemy. Koncentrowały się na (nie)legalności konkretnych izraelskich posunięć, konkretnych polityk w określonych sprawach. Np. głośna opinia MTS z lipca 2004 r. rozważała wyłącznie (nie)legalność tzw. muru apartheidu przecinającego zygzakiem terytorium Zachodniego Brzegu, nawet jeśli przy okazji wystrzeliła na wyższy poziom uogólnienia (np. precyzując, że Izrael nie ma „prawa do obrony”, jakie sobie rości, gdyż jest okupantem). 19 lipca 2024 r. natomiast „najwyższy sąd na świecie” wypowiedział się już na temat całokształtu reżimu zaprowadzonego przez Izrael na Okupowanym Terytorium Palestyńskim – uznając go za nielegalny w całej rozciągłości i wymagający natychmiastowego demontażu.
Secundo. Opinia „najwyższego sądu na świecie” potwierdziła właściwie wszystko, co Palestyńczycy mówią od dziesięcioleci, a międzynarodowa kampania na rzecz bojkotu, wycofania inwestycji i sankcji przeciwko Izraelowi (Boycott, Divestment and Sanctions, w skrócie: BDS) od dwóch dekad. W tym i to, że Izrael jest reżimem apartheidu – jak poprzedni cel takiej samej kampanii bojkotu i sankcji, czyli RPA do roku 1994. Wcześniejsze próby wprowadzenia na forum ONZ kategorii apartheidu wobec Izraela udawało się Stanom Zjednoczonym i Izraelowi zagłuszać (taki był np. los głośnego, ale utrąconego w ONZ raportu Komisji Społeczno-Ekonomicznej Narodów Zjednoczonych ds. Azji Zachodniej z 2017 r.). Więcej nawet. Opinia z 19 lipca potwierdziła również słuszność żądań kierowanych od dawna przez aktywistów BDS do państw, organizacji i instytucji: zerwania wszelkiej współpracy z Izraelem i izraelskimi podmiotami, jeżeli w jakikolwiek sposób taka współpraca mogłaby wspierać Izrael w podtrzymywaniu bezprawnej sytuacji na Okupowanym Terytorium Palestyńskim. Mówiąc krótko, MTS potwierdził, że bojkot i sankcje stanowią wręcz prawny obowiązek wszystkich państw zrzeszonych w ONZ.
Tertio. Potwierdzając nielegalność trwającej już grubo ponad pół wieku okupacji, MTS wytrącił też z ręki argumenty wszystkich tych, którzy przedstawiają palestyński opór przeciwko niej jako terroryzm. Orzeczenie o nielegalności okupacji pośrednio reafirmuje prawo Palestyńczyków do zbrojnego oporu. Każde społeczeństwo znajdujące się pod jarzmem kolonializmu i przeciąganą w nieskończoność nielegalną okupacją ma prawo do walki „wszelkimi dostępnymi środkami”.
Quarto. 19 lipca 2024 r. to koniec pewnej epoki – tej zapoczątkowanej w Oslo w 1993 r. Wówczas to, dając się – Izraelowi i osłaniającym go Amerykanom – nabrać na ściemę „procesu pokojowego”, społeczność międzynarodowa, a co najmniej najwyższe szczeble światowej dyplomacji, wyciszyły stanowiące wcześniej, od 1967 r. (od wojny sześciodniowej inicjującej okupację terytoriów palestyńskich), niemal normę dyskursy o nielegalnym charakterze izraelskiej okupacji, o kolonialnym charakterze izraelskiego projektu i o tym, że syjonizm, ideologia tego projektu, stanowi formę rasizmu (w 1975 r. Zgromadzenie Ogólne przegłosowało nawet rezolucję w tej ostatniej sprawie). W zamian za wstąpienie na drogę „negocjacji” z Organizacją Wyzwolenia Palestyny (OWP), Izrael wkręcił resztę świata, by uprzejmie wyciszyła w dyskursie o Izraelu i Palestynie tak kategoryczne i surowe sądy i pojęcia – przynajmniej w językach dyplomacji i mediów głównego nurtu. Przez trzydzieści kolejnych lat Izrael konsekwentnie udowadniał, że nie było z jego strony nigdy dobrej woli – wgryzając się coraz głębiej w Zachodni Brzeg i rozpętując kolejne fale barbarzyńskiej przemocy wobec Gazy. Ostatecznie więc to Edward Said, wielki autor Orientalizmu, zrazu dość osamotniony w swojej opublikowanej bez zwłoki ocenie, okazał się mieć rację: Oslo było, koniec końców, formą doprowadzenia do faktycznej kapitulacji OWP, jej „udomowienia” przez Izrael i podporządkowania „wymaganiom bezpieczeństwa Izraela”. Oddaliło, a nie przybliżyło, perspektywę palestyńskiej państwowości. Orzeczeniem z 19 lipca 2024 MTS symbolicznie zamyka „epokę Oslo”, okres naiwnych złudzeń z jednej i złej woli w stanie czystym z drugiej strony. Do oficjalnego języka przywracają właściwe kategorie opisu i oceny działań Izraela: nielegalność, bezprawie, zbrodnie, kolonizacja, apartheid.
Quinto. Koniec jednej epoki to przejście do następnej. Opinia MTS stanowi element wielkiego przełomu, na który wybitny historyk Ilan Pappé zwraca uwagę w swoim znakomitym tekście Upadek syjonizmu. Mowa o przełomie, który jego zdaniem doprowadzi do ostatecznego rozpadu projekt ustanowienia – metodami kolonialnej przemocy – żydowskiego państwa osadniczego w arabskim kraju. Nawet jeżeli w swoim stadium agonalnym zdesperowany Izrael rozpęta jeszcze większą przemoc, na niewidzianą dotąd w jego wykonaniu skalę. Jak pisze Pappé, a orzeczenie MTS potwierdza, międzynarodowa krytyka Izraela jest już nie tylko głosem płynącym z bezsilnych dołów światowej opinii publicznej, lekceważonym przez władców tego świata, a w szczególności przez mocarstwa euroatlantyckie. Dziś krytyka taka – i to coraz poważniejsza – wybrzmiewa już także z góry. Wymowna jest wysoka zgodność sędziów MTS. Poszczególne konstatacje opinii z 19 lipca sędziowie Trybunału poparli w proporcji od 11:4 do 14:1.
W latach, które są przed nami, opinia z lipca 2024 będzie cytowana i przywoływana jako podstawa w całej kaskadzie inicjatyw dyplomatycznych i działań międzynarodowych. Wiele z tych inicjatyw prowadzić będą ambitne i rosnące na znaczeniu państwa spoza bloku euroatlantyckiego (RPA, Chiny, Brazylia, Meksyk czy Indonezja). Opinia z lipca 2024 będzie stanowiła podstawę przyszłych decyzji i wyroków obydwu międzynarodowych trybunałów w Hadze (MTS i Międzynarodowego Trybunału Karnego), a także rezolucji Zgromadzenia Ogólnego i być może w końcu nawet Rady Bezpieczeństwa ONZ. W ten sposób lipcowa opinia zadrwi sobie ostatecznie z „mediaworkerów” umniejszających ją dziś (na zlecenie?) epitetem „niewiążącej”.